Final Fantasy Legend II

SaGa 2: Hihou Densetsu (JAP)
Wydania
1991()
1991()
Ogólnie
1991, gra została w USA wydana pod przyciągającym tłumy tytułem "Final Fantasy", ale tak naprwdę jest to początek innej, też niezłej serii- Romancing SaGa/ SaGa Frontier (SNES i PSX). Gracze od raazu rozpoznają charakterystyczne cechy- kilka ras postaci do wyboru, przyrost współczynników podczas walk itp. Zresztą- fajnal, czy saga- jak zwał, tak zwał- gra jest i tak fajna :)
Widok
Izometr. Brak wolnego spacerowania po mapie świata.
Walka
Fazówka (postacie atakują w kolejności uzależnionej od posiadanych współczynników i zdolności).
Recenzje
Kaykooz
Autor: Kaykooz
13.01.2002

Ogromna popularność serii Final Fantasy sprawiła, że Squaresoft zaczął wypuszczać kolejne tytuły osadzone w tym świecie na naprawdę różnorodne platformy. Tak jest z trzyczęciowym cyklem Final Fantasy Legend na GameBoya, którego to drugą odsłonę opisuję w niniejszej recenzji. Po jej przeczytaniu może sięgniecie po gierkę i zapewne zgodzicie się ze mną: małe jest piękne.

PLUSY:
grywalność, dość niezła fabuła, można wybrać rasę bohatera!


MINUSY:
muzyka, często powtarzające się portrety wrogów, słaby system rozwoju postaci.

Dawno, dawno temu była sobie Statua Boskości. Każdy kto ją posiadł zyskiwał ogromną moc i przestawał być śmiertelnikiem. Jeden z jej właścicieli był na tyle nieostrożny, że rozbił ją na 77 fragmentów zwanych MAGI. Wszystkie zaginęły porozrzucane po różnych światach.
Ojciec głównego bohatera znajduje jednak jedno MAGI i podarowuje je synowi. Sam zaś wyrusza na poszukiwania kolejnych. Po kilku latach nasz heros dorasta i postanawia odszukać swego kochanego rodzica. Wkrótce on również zaczyna zbierać MAGI. Podczas tej długiej podróży przychodzi mu zmierzyć się z siatkami szpiegowskimi, rozmaitymi potworami, a nawet... samymi bogami!
Nie muszę chyba dodawać, że potęga jaka wiąże się z posiadaniem całej Statuy Boskości ściąga mu na kark wielu konkurentów. Wyścig po MAGI rozpoczyna się!

Miłą odmianą jest fakt, że akcja toczy się w... przyszłości. Obok mieczy i magii mamy więc tu także broń palną, androidy i takie bajerki :).

Pierwszym zadaniem gracza po uruchomieniu gry będzie stworzenie postaci głównego bohatera (a wkrótce potem także pozostałej części czteroosobowej drużyny). Nie mamy tu zbyt wiele do roboty. Wybieramy tylko imię i... rasę! Tak, tak - w FF Legend 2 zamiast profesji są rasy. Ludzie to odpowiednicy wojowników z innych Finali, a mutanci to magowie. Są też roboty - prawdziwi niszczyciele:). Jednak absolutną nowością są 3 ostatnie rasy do wyboru: mały smok, galareta i chochlik (imp). Prawda, że zapowiada się ciekawie?

Akcję obserwujemy z góry. Kierujemy postacią symbolizującą całą drużynę łażąc po różnych lokacjach i mapie świata. Jednym słowem: standard. Rozgrywka przebiega ciągle według tego samego schematu (zebrać wszystkie MAGI w tym wiecie, przejść do następnego), ale nie odczuwa się żadnej monotonności. Squaresoft bowiem oprócz penetracji lochów, wykonywania questów i walk z bestiami zaserwował nam także wyzwania innego rodzaju. Wspomnę tu tylko o wyścigach smoków (chociaż ja wolałbym Chocobosy :) ).

System walki pozostał ten znany z głównej serii FF, czyli mamy podział na tury. Pojawiła się jednak drobna zmiana: teraz w czasie walki nie widzimy wykonujących ataki bohaterów, ale domyślam się, że nie pozwolił na to po prostu maleńki ekranik GameBoya.
Rysunki przedstawiające nam przeciwników są ładnie, ale jest ich mało i często się powtarzają. Każdy atak ma swoją niezłą animację.
Warto dodać, iż bitwy w FF Legend 2 są trudne. Dzieje się tak chociażby dlatego, że w czasie walki nie możemy używać żadnych przedmiotów leczniczych! A przeciwników mamy nie byle jakich. Naszej drużynie przyjdzie bowiem stanąć w szranki z bogami. Są oni naprawdę potężni i walk z nimi długo się nie zapomina.
Autorzy całkowicie skopali system czarów. Nie mamy żadnego wpływu na zdobywanie nowych zaklęć (chyba, że kupimy księgę zaklęć w sklepie - ale ma ona ograniczoną liczbę użyć). Dzieje się to losowo.

System rozwoju postaci. Przypomina ten z Final Fantasy 2, ale został tu beznadziejnie zrealizowany. Postacie nie zdobywają nowych leveli, ale po prostu co jakiś czas podnoszą im się staty. W FF2 taki stan rzeczy miał jakieś sensowne wyjaśnienie: tu jest inaczej. Nigdy nie domyślisz się jaka cecha wzrośnie twoim postaciom po walce i czy w ogóle...
Trochę lepiej awansują roboty. Ulepszają się one bowiem wraz z dodawaniem ekwipunku. Pancerze decydują o ich wskaźniku obrony i HP, a bronie o sile ataku.
Potwory (chochliki, galarety, małe smoki) nie awansują za to w ogóle. Można jednak poprawiać ich umiejętności w inny sposób. Po walce wrogowie często zostawiają po sobie... mięso. Możesz nim nakarmić swojego potwora, a wtedy przybiera on zwykle silniejszą formę. Niestety wszystkie jego umiejętności zostają zamienione na nowe, często mniej przydatne.
Kiepski system rozwoju sprawia, że walki w FF Legend 2 unika się jak ognia. Z resztą nie jest to trudne, gdyż ucieczka (przynajmniej tak było w moim przypadku) zawsze kończy się sukcesem.

Grafika. Czarno-biała, ale przyzwoita. Jedynie podziemia są strasznie monotonne. Looknijcie na screeny. Muzyka natomiast woła o pomstę do nieba. Może mam jakiś dziwny gust, ale zawsze wyłączałem głośniki przy grze w FF Legend 2. Melodyjek jest mało, a w dodatku drażnią uszy. Efekty dźwiękowe: w normie.

Statystyki takie, jak chyba we wszystkich Finalach, tylko inaczej się rozwijają. Nic dodać, nic ująć.
Ekwipunek. Dużo różnych przedmiotów, broni i pancerzy. Większość rodzajów oręża zużywa się w trakcie użytkowania. Może to dodaje realizmu, ale przy okazji bardzo denerwuje. Jedynie roboty odnawiają amunicję w swoich gunach po odpoczynku.

Podsumowując: jeżeli nie rażą cię niedoróbki gry i przyzwyczaisz się do czarno-białej grafiki na małym ekranie to... zagraj:). Podróż między wymiarami w poszukiwaniu MAGI jest naprawdę długa i fascynująca!


Obrazki z gry:

Dodane: 12.06.2002, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?