Lufia: The Ruins of Lore

Estopolis Gaiden: Chinmoku no Iseki (JAP)
Wydania
2002()
2003()
2004()
Ogólnie
2003, hitowa gra ze SNES-a doczekała się kolejnej odsłony na GameBoy Color, a teraz także na Gameboy Advance. W grze zastosowano ciekawy (choć nieoryginalny) system łapania i trenowania potworków, tak aby walczyły po naszej stronie. Nie można tego jednak w żadnym razie nazwać klonem Pokemonów!
VII 2003- gra dostępna jest już w polskiej wersji językowej :) R_P_G rulez!
Widok
Izometr
Walka
Turówka
Recenzje
Katane
Autor: Katane
23.05.2003

Pewnego mniej lub bardziej pięknego dnia nasz kochany DżejErKej o...chrzanił mnie za nieróbstwo, zrozpaczony wyraził swoje ubolewanie nad tym, że nie czytał od dawna moich och- jakże- genialnych- recenzji ;)) i zaproponował, abym wreszcie ruszył tyłek i coś opisał. Zasugerował świeżą jeszcze Lufię na GBA. Pomyślałem "Łaj not, taka niezobowiązująca gierka, za pół roku ją skończę i napiszę recenzję" ;) Ku mojemu zaskoczeniu Lufia wciągnęła mnie dużo bardziej, niż się spodziewałem. Ale po kolei, jak mawiał ktoś-tam.

Fabuła jest banalna, prosta, liniowa, naiwna, chwilami nudnawa i w ogóle podobna do większości nie-Final-Fantasy jrpg. Ot po świecie krążą legendy o 'Bestii' (prawda, że przerażająco brzmi?), która ma zostać rozbudzona i, a jakże, zniszczyć świat lub coś w ten deseń. Z początku nasz główny bohater ma to gdzieś, jest zajęty zdobywaniem licencji Huntera i innymi przyziemnymi sprawami, kiedy jednak zostaje obłożony klątwą, cała sprawa przestaje mu "zwisać" ;)

W grze będziemy kierować maksymalnie 5 postaciami i maksymalnie blisko dwoma setkami nie-postaci, ale o tym później. Widok standardowy - z góry, osobny ekran dla walki. Grafika nie wykorzystuje możliwości GBA, jest schematyczna i... jakaś taka bezduszna. Muzyka, jak to na GBA, cudowna być nie może, przynajmniej nie dostaje się przez nią ku***icy (to taka charakterystyczna nerwica).

Jak wygląda międzymordzie? Łazimy sobie naszym chipkiem, w miastach reszta włóczy się za nim, w lokacjach bardziej niebezpiecznych włażą na niego (wiadomo, kupy nikt nie ruszy). Jednym klawiszem przywołujemy menu, a tam jak zwykle: inwentarz, statystyki, menu zdolności, opcji, a także... potworów. Znowu - o tym później. Jednym słowem - wszystko jak to w jrpg bywa. Dodam tylko, że nie ma tu walk "nie- wiadomo- skąd" - potworki łażą uosobione figurkami po podziemiach, ruszają się tylko wtedy, kiedy rusza się nasza drużyna, i w ogóle można często uniknąć walki - po prostu nie włażąc na pokrakę. Świat jest przedstawiony jako mapa podzielona na sektory, po kilka lokacji w każdym - i nie jest on wcale mały.

Ekran walki jest nieco bardziej przyjazny dla oka. Bliżej nas (aj min bliżej perspektywicznie) stoją nasi hirous, dalej - agresorzy, tudzież defenderzy. Narysowani całkiem ładnie, taki np. Cloud Dragon cieszy oko. Walka jest turowa - wydajemy rozkazy naszym postaciom, a te, zależnie od swoich współczynników, wykonują je w określonej kolejności. Dodam, że włażąc na przeciwnika od tyłu (bez skojarzeń proszę), można go zaskoczyć (a to dopiero..) - wtedy nasze postacie zyskują pierwszy atak w unikalnej turze - wróg nie może podczas niej atakować. Bardzo to pomaga, jak zresztą pewnie się domyślacie. Ddodam tylko, że działa to w obie strony, więc jeśli zobaczycie za sobą dajmy na to Neogoblina... run Forrest! Aha - maksymalnie 4 jednostki na stronę, z możliwością "switchowania" ich w czasie potyczki.

Na osobny akapit zasługuje opis kreacji bohatera. Cóż... takowej po prostu nie ma, poza wybraniem koloru ubranka i imienia. Za to można mu zmieniać profesję w czasie gry, co daje mu określone bonus (i minusy) w statystykach, a także pozwala na zdobywanie nowych zdolności. Wystarczy znaleźć odpowiedniego nauczyciela, a będziemy mogli 3 z 5 postaci zmienić profesję. Reszta jest niereformowalna. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że możemy dual- i mult-classować do woli.

Każda (no... prawie) postać ma na ekranie przygody inną umiejętność - główny bohater macha mieczem (godne podziwu), ścinając nikomu- nie- wadzące- ale- często- kryjące- w- sobie- skarby krzaczki i dzbanki. Torma swoim biczem może przesuwać dźwignie, a także chwytać się kołków (a niby jak to miałem nazwać?) i słupów. Rami może podpalać pochodnie i przepalać pajęcze sieci, Bau młotem kruszyć nadpsute ściany i... wbijać kołki w ziemię. Kolejna pseudo-uczona koleżanka może odczytywać szlaczki, zwane pismem starożytnym. Te umiejętności są niezbędne przy rozwiązywaniu kilku zagadek logicznych, które w grze spotkamy.

Inwentarz standardowy jrpg'owy. Przedmioty mają malutkie graficzne prezentacje wywoływane określonym klawiszem. Na postać możemy założyć broń, tarczę, zbroję, hełm i jakiś pierścionek czy inną biżuterię. Odnotować należy, że cały czas będziecie cierpieć na brak gotówki potrzebnej do zakupu co lepszego ekwipunku. Określone przedmioty pasują tylko na określone postacie... i nie tylko postacie. Później :) Ciekawymi są księgi, w których zbierane są opisy przedmiotów w grze, dostępne z poziomu opcji w menu. Mamy tam spis hełmów, akcesoriów, broni, zbroi, tarcz i potworów.

No tak, należałoby wytłumaczyć o co z tymi potworami chodzi. Otóż za pomocą określonego rodzaju dysków (nie każdy dysk działa na każdego potwora) możemy je... łapać. Taka pokraka zaprzyjaźnia się z nami, z czasem zdobywamy sobie jej zaufanie, walczy u naszego boku, gdy tego chcemy. Potwory uczą się własnych umiejętności, które mogą wykorzystać w walce. W dodatku, za pomocą specjalnych owoców, możemy je ewoluować! Owoce, tak jak dyski, występują w kilku rodzajach, co najciekawsze, danego potwora możemy nieraz ewoluować więcej niż jednym rodzajem żarcia, co daje zupełnie inny produkt finalny! Brzmi interesująco? Pewnie. A będzie jeszcze lepiej. Kiedy w walce uczestniczą właściciel i jego zwierzak, a ponadto właściciel ma pełny pasek IP (napełniający się w miarę otrzymywania ciosów, coś jak Limit Break w FF7), mogą się oni połączyć, dając zupełnie nowe monstrum. Nie z każdym potworem można się "fuzjować", ale z większością - owszem. Potwory mogą się wydawać z początku nieprzydatne, jednak gdy pewnego razu postanowiłem fuzjować mojego bohatera z King Hydra, otrzymałem Cloud Dragon, a po demonstracji jego umiejętności zmieniłem zdanie co do monsterków i fuzji. 3 z 5 naszych postaci mogą mieć naraz po 1 potworze - reszty nie możemy używac, ale w odpowiednim budynku możemy przekazać innym ich umiejętności. Cały pomysł jest jak dla mnie świetny, gra otrzymuje za to ode mnie wielkiego plusa.

Grywalność... umiarkowanie dobra. Męczy trochę duża ilość walk, nie- do- końca- dobra fabuła i charakterystyczne "zacięcia się" w grze. Mimo wszystko gra się całkiem przyjemnie, a czas przy Lufii płynie zaskakująco szybko.

Nie jest to najlepszy jrpg w jaki grałem (i FF8 chyba nic nie przebije), ale za to solidny, dość grywalny i rozbudowany, na dodatek przyprawiony kilkoma ciekawymi pomysłami. Polecam zagrać, choćby aby zobaczyć, jak w praniu sprawdza się system potworów.

Fabuła - 3/10
Audiowizualia - 5/10
Interface - 6/10
Świat gry - 8/10
Grywalność - 7/10

OGÓŁEM - 7+/10


Obrazki z gry:

Dodane: 24.05.2003, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?