Ninja Prophecy

Wydania
2010()
Ogólnie
Java nadal żyje i ma się całkiem dobrze, co widać po masowych produkcjach Gameloftu na starsze modele telefonów. Kolorowy i przyjemny dla oka turowy erpeg ze sztampową fabułą w średniowiecznej Japonii.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Zethrik
Autor: Zethrik
28.01.2013

Android. iOS. Windows Mobile. Prężna młodzież komórkowa, smartfonowi celebryci. Przybyli, zobaczyli, ujarzmili rynek. Lecz nie zawsze tak było. Niegdyś królowała babcia Java, teraz już stara, zmęczona i prawie zapomniana. Mimo to, jeżeli tylko zechcemy posłuchać, nadal skora jest do snucia opowieści.
Jedną z nich opowiada za sprawą Ninja Prophecy. Gra ta wyszła spod klawiatury znanego skądinąd Gameloftu, specjalizującego się w masowym produkowaniu mobilnych klonów tytułów święcących sukcesy na "dużych" platformach. O dziwo, wytwory te nierzadko poszczycić się mogą całkiem niezłą jakością i grywalnością. Czy podobnie jest i tym razem?

Intro Ninja Prophecy wita nas standardową historią z małą domieszką mniej oklepanych motywów. Mija właśnie sto lat od śmierci potężnego szamana Ozunu. Legendy mówią, iż władał on potężnymi, boskimi wręcz mocami. Stanowią one przedmiot starań czarownika Hiko. Pragnie on wskrzesić Ozunu za pomocą energii pięciu żywiołów, a następnie przejąć jego moce. Szybko okazuje się, że plan ten jest, delikatnie mówiąc, niezbyt mądry. Pierwsza część planu zostaje zrealizowana bez przeszkód, gorzej z resztą. Ozunu, choć osłabiony, wybija gwardię przyboczną Hiko i słowami, których nie powstydziłby się żaden standardowy villain, oznajmia, że następna w kolejce do pożarcia jest sama Ziemia. I tu niespodzianka, bo pierwszym obrońcą planety okazuje się być... Hiko. Ostatkiem sił wyrywa Ozunu jedną z Kul Żywiołów, po czym ratuje się ucieczką.
Druga część intra (i w dużej mierze reszta fabuł) to niestety sztampa na sztampie. Akcja przenosi się do wioski ninja, w której poznajemy naszych protagonistów. Homura to lokalny odpowiednik Ryu z serii Ninja Gaiden, dla niepoznaki odziany nie w czerń, a w czerwień. Kain stanowi skrzyżowanie wyrośniętego Naruto z Wolverinem. I wreszcie Konoha, wypisz-wymaluj Tifa z mniejszym biustem i dłuższymi włosami, która zamiast wymierzać ciosy, miota shurikenami. Po pewnym czasie dołączy do nich kolejna dwójka postaci, na razie jednak muszą samotnie stawić czoła ważkiemu zadaniu - odnalezieniu ziół leczniczych dla miejscowej uzdrowicielki. Nie muszę chyba dodawać, czyim potworom będą musieli wkrótce stawić czoła.
Jak można wywnioskować z powyższego opisu, fabuła nie jest najmocniejszą stroną Ninja Prophecy. Jeśli jednak wziąć poprawkę na to, że mamy do czynienia z grą napisaną w Javie, to nie ma najgorzej. Niewątpliwym plusem jest osadzenie akcji gry nie w wyimaginowanym świecie, a w swojskiej średniowiecznej Japonii. Sięgnięto również po japońską mitologię, wybierając z niej pokaźny zasób lokalnych potworów. Słowem - jest przeciętnie, ale nadal w normie.

Bazą wypadową dla naszej drużyny jest wspomniana wioska ninja. To w niej można zamienić słówko z mieszkańcami (w zasadzie można pominąć), odwiedzić sklepikarzy (lepiej nie pomijać), czy wreszcie przyjąć kolejne misje do wykonania. Z wioski udać się można do poszczególnych lokacji. I tutaj mały zgrzyt - aktualnie dostępna jest jedynie lokacja powiązana z aktualnym wątkiem fabuły, do pozostałych można ponownie zajrzeć tylko podczas wykonywania zadań pobocznych. Tych ostatnich jest całkiem sporo i choć opierają się na powtarzalnym schemacie, są całkiem zróżnicowane. W zamian za ich wykonanie, zdobywamy nowe przedmioty oraz umiejętności. Szkoda jednak, że wszystkie rozgrywają się w znanych już miejscówkach.
Kilka słów o eksploracji map. Żeby poznać je w całości, musimy wyuczyć postacie umiejętności specjalnych bądź zdobyć odpowiednie przedmioty. Niby nic wyjątkowego, lecz stanowi to pewne urozmaicenie w otwieraniu skrzyń, podnoszeniu znajdziek i nieustannych walkach.
Bitwy rozgrywają się w systemie turowym, gdzie kolejność akcji uzależniona jest od szybkości postaci. Nasza drużyna wystawić może trzy postacie, bez możliwości skorygowania składu w trakcie walki. Odpowiedni dobór wojaków bywa zaś sprawą fundamentalną. Każdy z bohaterów reprezentuje jeden z pięciu żywiołów, skorelowanych z sobą na zasadzie "mocny przeciw... - słaby przeciw...". Analogiczna sprawa ma się z przeciwnikami. Błąd oznacza szybką anihilację drużyny. Na szczęście nie niesie to z sobą poważniejszych konsekwencji - ot, zwyczajnie przenosimy się do wioski. Mamy również możliwość zapisu gry w dowolnym momencie (poza walkami). Poziom trudności walk początkowo ociera się o banalny, z czasem jednak przeciwnicy stają się coraz bardziej wymagający. W dalszych lokacjach bywa przyjemnie ciężko.
Nie sposób pominąć kwestię uzbrojenia postaci. W trakcie gry zdobywamy nie konkretne elementy rynsztunku, lecz materiały do ich wykonania. Udajemy się z nimi do jednego z dwóch sklepikarzy (aptekarz i kowal). Tam, poza możliwością zakupu słabszych przedmiotów, możemy zlecić stworzenie co lepszych kąsków. Aby jednak otworzyć sobie dostęp do najlepszych przedmiotów, należy zainwestować odpowiednie kwoty pieniędzy, odblokowując maksymalnie trzy poziomy schematów.

Pod względem graficznym, jest nieźle, oczywiście biorąc pod uwagę wykorzystaną technologię. Przyczepić się mogę tylko do "przekolorowywania" przeciwników oraz bossów, spotykanych na końcu każdej lokacji. Ci ostatni występują praktycznie w liczbie sztuk jeden. Trochę lepiej jest w misjach dodatkowych, choć i tam walczymy przede wszystkim ze znanymi już niemilcami, przefarbowanymi i wzmocnionymi. Niestety, niewiele mogę powiedzieć na temat muzyki. Na moim telefonie mogłem mieć jedną z dwóch rzeczy: płynność bądź melodie. Wybrałem pierwszą opcję, zdążyłem się jednak przekonać, że oprawa dźwiękowa Ninja Prophecy jest miła dla ucha, choć niczym nie wybija się ponad przeciętność.

Czy warto po Ninja Prophecy sięgnąć? To zależy. Tytuł ten na pewno przeznaczony jest tylko dla posiadaczy starszych telefonów. Nie można również serwować sobie większych dawek rozgrywki, gdyż ta, najzwyczajniej w świecie, zanudzi swą monotonnością (pomimo możliwości włączenia auto-ataków w trakcie walki). Jeśli jednak ktoś szuka RPGa na nudne wykłady czy dojazdy autobusami, Ninja Prophecy jest jak znalazł. Solidnie wykonany, niekrótki (na kilkanaście godzin, co jak na komórkowe standardy jest wynikiem bardzo dobrym) przyjemny dla oka. Ot, średniak, biorąc pod uwagę platformę, średniak całkiem dobry. Czwóreczka w skali szkolnej.


Obrazki z gry:

Dodane: 30.01.2013, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?