Aura Kingdom (MMORPG)

Aura Kingdom

Fantasy Frontier Online (CH)
Wydania
2013()
2013()
Ogólnie
azjatycki mmorpg, ze wszystkimi typowymi dla tego gatunku zaletami i przywarami, zdecydowanie dla casualowych graczy bez alergii na cukierkową grafikę, brak wyzwań i autotrackera.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
09.03.2014

Aura Kingdom to na pierwszy rzut oka dość niepozorna produkcja, niewyróżniająca się z rzeszy azjatyckich MMORPG. Ja jednak czekałam na nią utęsknieniem, od kiedy się o niej dowiedziałam, obdarzając ją znacznie większym niż zazwyczaj kredytem zaufania. Powód jest prosty - Aura Kingdom (znana na dalekim wschodzie jako Fantasy Frontier) to najnowsze dzieło firmy X-Legend, twórców znanego co poniektórym, a bardzo przeze mnie lubianego Eden Eternal.

EE charakteryzuje się kolorową, kreskówkową grafiką, uroczymi i słodkimi przeciwnikami i raczej niewygórowanym poziomem trudności. W AK otrzymujemy... zasadniczo to samo, choć styl graficzny jest odrobinę dojrzalszy (zbliżony do Ragnaroka 2 czy nieistniejącego już Iris Online). Choć zrezygnowano tu ze sztandarowej w Edenie możliwości swobodnej zmiany klasy postaci w każdym momencie, zastępując ją typowym dla większości gier wyborem na starcie, każdy gracz wśród 9 dostępnych klas (10. w drodze) powinien znaleźć coś dla siebie.

Rozpoczynając rozgrywkę, wrzucani jesteśmy w sam środek decydującego starcia wojny pomiędzy ludźmi a demonami i uczestniczymy w szturmie na główną siedzibę wroga. Nasza potężna postać jednym ciosem pokonuje całe zastępy przeciwników i staje wraz z towarzyszami broni do walki z wielkim złym, którą... przegrywa z kretesem. Chwilę później budzimy sie gdzieś w zapyziałej wiosce na końcu świata i dowiadujemy, że był to tylko sen zwykłego mieszkańca owej mieściny. Jednak czy na pewno?

Każdy, kto grał chociaż w jedną grę jRPG czy MMORPG potrafi trafnie przewidzieć dalszy ciąg wydarzeń. Jak to zwykle bywa, świat, w którym przyszło żyć naszemu bohaterowi, do spokojnych nie należy, wojna z piekielnymi zastępami wisi na włosku, a palec przeznaczenia nieomylnie kieruje się w stronę pewnego
młodego, nieświadomego swej przyszłości osobnika...

Próba pozbycia się towarzyszących koszmarom problemów zdrowotnych skutkuje nieoczekiwanym pojawieniem się dziwnej istoty, która postanawia nam towarzyszyć. Jak się wkrótce dowiadujemy, jest to Eidolon, ucieleśnienie potężnej mocy, którą z nieznanych powodów obdarzeni zostają niektórzy ludzie. Nie wszyscy jednak potrafią właściwie tym darem dysponować, ulegając własnym pragnieniom tracą człowieczeństwo, stając się niebezpiecznymi dla otoczenia potworami. Gdy taki właśnie los spotyka innego mieszkańca osady, nasz bohater postanawia wyruszyć w świat, aby znaleźć sposób na pozbycie się niechcianego kompana i wszystkiego, co się z nim wiąże. Nie będzie chyba zaskoczeniem, jeśli dodam, że działania te okażą się bezskuteczne, a dzięki nowo zdobytej i rosnącej mocy nasza postać stanie się ostatnią nadzieją ludzkości.

Nie obejdzie się oczywiście bez licznych spotkań z niezbyt przyjazną fauną i florą. Jak szybko zauważymy, postacie nie dysponują maną ani żadnym jej odpowiednikiem, użycie umiejętności ograniczone jest więc wyłącznie ich cooldownem. Dodatkowo zdecydowana większość zdolności może być używana bez konieczności stania w jednym miejscu, a zasięg ataków obszarowych przeciwników oznaczony jest czerwonym "dywanem", co pozwala na ich unikanie. To wszystko sprawia, że system walki, choć nie non-targetowy, jest wyjątkowo dynamiczny i efektowny.

Na polu bitwy możemy również liczyć na wsparcie wspomnianych już Eidolonów - każdy z nich posiada kilka umiejętności ofensywnych lub defensywnych, którymi z werwą częstują napotkanych przeciwników. Jedna z tych istot towarzyszy nam od początku rozgrywki, kolejne dwie dołączają do nas po uzyskaniu określonych poziomów, resztę natomiast należy przywołać przy użyciu kluczy, których fragmenty zdobywamy czasem jako nagrodę za misje dzienne, pokonywanie elitarnych potworów czy też samych Eidolonów w ich świątyni. Częstotliwość otrzymywania tych fragmentów nie jest zbyt duża, więc jeśli ktoś chce "złapać je wszystkie", musi uzbroić się w cierpliwość.

Wykonywanie zadań i wybijanie agresywnych stworzeń skutkuje oczywiście nabieraniem przez naszą postać doświadczenia, co przekłada się na punkty statystyk, odblokowywanie nowych umiejętności oraz punkty Envoy Path. Statystyki postaci dzielą się na dwie grupy - ofensywne (obrażenia, szansa na atak krytyczny i szybkość wpływająca na cooldowny) oraz defensywne (życie, obrona i uniki). Z każdym poziomem otrzymujemy po jednym punkcie do rozdysponowania w obrębie tych grup. Envoy Path to natomiast siatka umiejętności pasywnych, przy czym możemy odblokowywać tylko kratki przyległe do uprzednio wybranych.

Miłośnicy gier bardzo wymagających, gdzie bez odpowiedniej obstawy lepiej nawet nie opuszczać osady, raczej nie będą usatysfakcjonowani poziomem trudności. Aura Kingdom to produkcja zdecydowanie casualowa. Niestanowiący większego zagrożenia przeciwnicy, mający tyleż zwolenników co przeciwników autotracker, opcja automatycznego używania napojów leczących, specjalny tryb solo, pozwalający ukończyć instancje bez towarzystwa drużyny czy raczej niewielkie, zamknięte obszary zdecydowanie wskazują na taki właśnie target.

Wysoki poziom automatyzacji rozgrywki mógłby prowadzić do szybkiego znużenia, na szczęście jednak powierzane nam zadania nie powielają jedynie schematu "idź na drugi koniec mapy, zabij 15 potwórków i wróć" - przeciwnie, są dość różnorodne. Niejednokrotnie przyjdzie nam przekradać sie po cichu pomiędzy przeciwnikami, wcielać się w rolę jednego z NPC i wykonywać misję korzystając z jego umiejętności czy chociażby piec indyka, co wymaga użycia określonych przedmiotów w
określonym czasie. A jeśli działania zaczepne znudzą nam się całkowicie, zawsze można udać się z wędką nad rzeczkę i wyłowić trochę ryb... które mają dziwną tendencję do połykania nietypowych, a przydatnych przedmiotów. Miłośnicy kolekcjonowania achievementów również znajdą tu coś dla siebie: jest ich sporo, otrzymać je można za różne działania - od wykonania cyklu misji, przez ukończenie instancji, wyłowienie rzadkiej ryby czy znalezienie przedmiotu i zaniesienie go odpowiedniej osobie, po wysłuchanie rozmów NPC rozsianych po mapie. Co więcej, większość osiągnięć odblokowuje tytuły, a każdy z nich daje niewielką, ale stałą premię do umiejętności - przy czym premie te się sumują, więc bieganie po świecie za aczikami daje również wymierne korzyści.

Wydawca Aury, firma Aeria Games, znana jest z dość fiskalnego podejścia do utrzymywanych przez siebie tytułów, które zaopatruje w rozbudowany Item Shop dający często zdecydowaną przewagę graczom, którzy zdecydują się zostawić w nim trochę pieniędzy. Aura Kingdom jak na razie nie ma zadatków na pay2win, gdyż niemal wszystkie przedmioty z IS można zakupić za alternatywną walutę - Loyalty Points, otrzymywane (i to w przyzwoitej ilości) za specjalne "achievementy dzienne", polegające na pokonaniu 15 przeciwników określonego typu, przejściu instancji czy znalezieniu kilku ziółek, czy jako nagroda za powtarzalne zadania. W zasadzie jedyne, czego za te punkty zdobyć nie można, to dodatkowe plecaki, ale te ostatnie bez problemu kupimy od innych graczy.

Aura Kingdom nie jest grą wybitną pod żadnym względem, nie zawiera również unikalnych rozwiązań - większość, jeśli nie wszystkie jej kluczowe elementy można było już znaleźć w innych produkcjach - dwuklasowość w Runes of Magic, odpowiednik Envoy Path w Allods, szybowanie w Aion, tytuły w Vindictusie, a system zwierzaków/towarzyszy w chociażby w Perfect World International, jednak połączone zostały w spójną i bardzo przyjemną całość.

Co bardziej "hardcore'owi" gracze raczej się jednak w tym tytule nie odnajdą, gdyż endgame w tym momencie właściwie nie istnieje - wydawcy zdecydowali się na dość kontrowersyjny krok: przy maksymalnym poziomie contentu (mam tu na myśli mapy, instancje czy ekwipunek) wynoszącym 65, maksymalny poziom bohatera to 75 - więc przez ostatnie 10 leveli nie za bardzo wiadomo, co ze sobą robić, co może zniechęcić osoby, które lubią szybko rozwijać swoje postacie. W dodatku sfera PvP również nie jest zbyt rozbudowana, opierając się wyłącznie na battlegroundach 5vs5. AK to jednak gra bardzo młoda, więc dodanie nowych map i innych dóbr jest raczej tylko kwestią czasu.

Nie wszystkim również odpowiadać będzie oprawa wizualna - i mam tu na myśli bardziej klimat, w jakim jest utrzymana, niż jej jakość. Nasz bohater podróżuje bowiem przez śliczne, radośnie kolorowe przestrzenie, pełne słodkich, puchatych stworzeń o agresywnych zamiarach. Miłośnicy krwawych, mrocznych lochów nie znajdą tu nic dla siebie. Jeśli chodzi natomiast o muzykę, to zasadniczo jestem bardzo mało wybredna, a jednak Aura zmusiła mnie po kilku minutach do włączenia własnego podkładu dźwiękowego. Dostępne w grze melodie są bardzo monotonne i sprawiają wrażenie krótkiego, zapętlonego fragmentu, przez co po chwili zaczynają męczyć i drażnić.

Z oceną mam spory problem, gdyż, jak wynika z powyższego tekstu, nie jest to produkcja dla wszystkich, a indywidualne oceny każdego z graczy mogą być bardzo zróżnicowane. Jeśli podobał się Wam Eden Eternal, nie macie alergii na cukierki ani autotrackera i szukacie relaksującej rozgrywki na niezbyt długie sesje, to zdecydowanie polecam. Natomiast pasjonatom mrocznych klimatów, skomplikowanej mechaniki oraz rozbudowanego PvP proponowałabym jednak poszukanie innego
tytułu.

Moja ocena: 8/10 (casualem jestem i dobrze mi z tym).


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczyła Lotheneil/

Dodane: 09.03.2014, zmiany: 09.03.2014


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?