Icewind Dale: Enhanced Edition

Wydania
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
2014( Steam)
Ogólnie
odświeżona i kompletna edycja klasyka gatunku sprzed lat. Poddany szeregowi usprawnień kultowy tytuł nastawiony głównie na walkę, w którym wyruszamy w mroźne zakątki północy Zapomnianych Krain aby skrzyżować miecz z tysiącami żądnych naszej krwi wrogów.
Widok
Izometr
Walka
czas rzeczywisty z aktywną pauzą
Recenzje
Wielki K
Autor: Wielki K
09.09.2015

Rok 2000. Kończy się produkcja Fiata 126p, Andrzej Wajda dostaje Oscara, Aleksander Kwaśniewski ponownie wygrywa wybory prezydenckie, a w reprezentacji Polski debiutuje Emmanuel Olisadebe. Na rynku gier komputerowych pojawia się Icewind Dale, sztandarowa część "świętej trójcy cRPGów" firmy Interplay, autorstwa legendarnego Black Isle Studios. Studio mieszczące się w słonecznej Kalifornii przeniosło setki tysięcy graczy w mroźne zakątki tytułowej Doliny Lodowego Wichru. Dziś, po kilkunastu latach, dzięki firmie Beamdog i stworzonej przez nią w 2014 roku odnowionej i wzbogaconej wersji Enhanced Edition mamy okazję ponownie zapuścić się w niegościnne wyżyny Grzbietu Świata. Chętnych na dokładniejszą recenzję zapraszam do tekstów kolegów Kaykooza, Katane i przede wszystkim Enialisa, którzy rozebrali oryginalną wersję na czynniki pierwsze. Ja spróbuję odpowiedzieć na pytanie o retroatrakcyjność odświeżonej edycji gry. Czy warto wybrać się do Krainy Lodowego Wichru ponownie? Odpowiedź wymaga balansowania z finezją wytrawnego gimnastyka na cienkiej granicy między nostalgią z pod znaku "Panie, kiedyś to było lepiej" a recenzencką rzetelnością.

Pierwsza ważna rzecz - ID historią nie stoi. Grupa poszukiwaczy przygód rodem z południa kontynentu przybywa do mroźnych zakątków Faerunu, ich pierwszym przystankiem jest rybacka osada Eastheaven. Tam dowiadują się, że wśród zaśnieżonych szczytów przełęczy Kuldahar gromadzi się zło w postaci rozmaitej maści maszkar terroryzujących mieszkańców regionu. Aby je zatrzymać zostaje zorganizowana wyprawa, do której nasza drużyna oczywiście się przyłącza. I to w sumie tyle. W Icewind Dale w przeciwieństwie do Baldur's Gate albo tym bardziej Planescape Torment, fabuła występuje w ilościach raczej śladowych i służy za pretekst do wyrzynania całej masy goblinów, wilków, yeti, zombie, mumii, jaszczuroludzi, gigantów, itd. Niby mamy dialogi, opisy świata, jakieś tam twisty, ale ani przez moment historia nie aspiruje, żeby grać pierwsze skrzypce.

Te należą bezsprzecznie do walki. Oglądając naszych śmiałków w tradycyjnym rzucie izometrycznym przemierzamy kilometry jaskiń, lochów i ośnieżonych dolin wyrzynając tysiące wrogów. Tutaj gra rozwija skrzydła i naprawdę potrafi sprawić mnóstwo frajdy, szczególnie graczom, którzy lubią bawić się mechaniką - domorośli stratedzy dostają w swoje ręce setki broni i czarów. Trzeba często korzystać ze zbawiennej opcji aktywnej pauzy i starannie planować każde większe starcie, biorąc pod uwagę wyposażenie drużyny, rodzaje przeciwników, charakterystykę terenu, możliwość zakładania statusów itd. Mimo pewnej monotonii ciągłych starć jest w tym wszystkim jakiś pierwiastek uzależniający, skutkujący syndromem "oczyszczenia jeszcze jednej jaskini", a bitwy z groźniejszymi przeciwnikami potrafią wrzucić ciary na plecy.

Ok, dość powtarzania oczywistości i ogólnie znanych faktów, miejmy za sobą stwierdzenie z gatunku tych absolutnie odkrywczych - 15 lat w świecie elektronicznej rozrywki to wieczność i mimo zabiegów odświeżających ekipy Beamdog Icewind Dale się zestarzało. Szczególnie w warstwie mechaniki rozgrywki; już na początku straszy wysoki próg wejścia, systemy tworzenia i rozwoju postaci zdecydowanie mogłyby być bardziej intuicyjne, kuleje też wyważenie klas postaci, a sam system D&D jest dość sztywny i denerwujący. Dodane samouczki niespecjalnie pomagają i jeśli zawalimy coś w trakcie samodzielnej kreacji albo rozwoju bohaterów, to w wersji pesymistycznej możemy skończyć z drużyną, której niektórzy członkowie będą się nadawać do pchania karuzeli, a nie poważnej walki. Wątpliwe, czy dzisiejsi gracze przyjmą ewentualną konieczność ponownego rozpoczęcia gry ze zrozumieniem. Kolejny powiew starej szkoły to poziom trudności - ID już na normalu stanowi spore wyzwanie i nie wybacza błędów. Bez rozsądnego planowania, odpowiedzialnego zarządzania drużyną i molestowania quick save'a się nie obędzie. Bez irytującego backtrackingu wśród respawnujących się wrogów związanego ze śmiercią postaci lub brakiem zapasów niestety również. No chyba, że zagramy na dodatkowym najniższym poziomie trudności, na którym zginąć nie można. Z tym, że ID to nie Heavy Rain, dla mnie obecność takiej opcji w grze nastawionej na walkę, a nie fabułę mija się z celem.

Niektórzy spytają, po co w ogóle to odświeżone wydanie, jeśli oryginalne gry Black Isle można kupić za grosze i potraktować dziesiątkami modów poprawiających różne aspekty rozgrywki, wyglądu i działania? Pytanie słuszne tym bardziej, że reedycja Wrót Baldura cierpiała z powodu wielu problemów technicznych. Uspokajam, tutaj jest znacznie lepiej. Beamdog odwalił kawał dobrej roboty i bez wątpienia uczynił granie w ID znacznie przyjemniejszym doświadczeniem. Przede wszystkim gra działa dobrze na najnowszych systemach i w przeciwieństwie do odnowionych Baldurów nie straszy bugami i glitchami. Mamy za to wypolerowana grafikę i wysoką rozdzielczość, w której ręcznie rysowane tła mroźnej krainy wyglądają naprawdę świetne, przynajmniej dopóki się nie zapomnimy i za bardzo nie zbliżymy obrazu, wówczas atakują piksele wielkości cegieł. Taki już urok grafiki 2d. Muzyki nie ruszano, bo i po co - jest doskonała i idealnie buduje nastrój niegościnnej krainy opanowanej przez srogą zimę. Radę daje też z lekka sztywny, ale profesjonalny polski dubbing z mistrzowskim Henrykiem Talarem w roli narratora. Kilka razy w ciągu gry znienacka usłyszymy i przeczytamy kwestie po angielsku - mały, ale jednak zgrzyt. Znacznej poprawie uległ interface, który jest o wiele wygodniejszy niż w oryginalnej wersji. Dodatkowo zaktualizowano nieco sam system, podobno dostosowując go do standardów obecnej wersji D&D, dodano masę nowych broni i czarów oraz 6 nowych questów i dwa dodatki Heart of Winter i Trials of the Luremaster zapewniające dodatkowe kilkanaście godzin zabawy. Generalnie cudów nie ma, ale również nie można czuć się oszukanym, tak jak w przypadku wielu pokpionych reedycji HD, np. Grim Fandango. Jeśli odświeżanie klasyków ma tak wyglądać, to ja nie mam nic przeciw tej wszechobecnej modzie.

Grać? Mimo wszystko tak. Dla starszych graczy ID może stanowić interesującą wycieczkę w przeszłość do czasów, kiedy gry nie były tworzone z myślą o gładkim zadowoleniu mas i stanowiły kilkudziesięciogodzinne autentyczne wyzwanie. Co więcej, jak już wspomniałem, Enhanced Edition jest bardzo porządnie odnowiona od strony technicznej - nie ma mowy o osiągnięciu podobnego efektu nawet po zaintalowaniu tony modów do oryginalnej wersji. Co doradzić tym, którzy nigdy nie zetknęli się z Doliną Lodowego Wichru? Może być ciężko, szczególnie na początku, ale jeśli chcesz poznać klasykę gatunku i/lub podobały ci się Baldur's Gate, Planescape Torment albo świeżutkie Pillars of Eternity i myślisz, że nastrojowa muzyka, ciekawy setting i dający spore możliwości system walki wynagrodzą ci fabularną prostotę, pewną monotonię rozgrywki i uderzające od czasu do czasu archaizmy, to naostrz miecz, ubierz się ciepło i atakuj śmiało.

 

+ uczciwie i solidnie odświeżona edycja

+ bardzo dobra, mimo 15 lat na karku, oprawa audiowizualna

+ wciąga

 

- archaiczna i momentami monotonna rozgrywka

- niektóre rozwiązania mocno nieintuicyjne

- mało rozbudowana warstwa fabularna

 

Ocena: 3,5/5


Obrazki z gry:

Dodane: 09.09.2015, zmiany: 22.12.2020


Komentarze:

Dziękówa :-D

Średnio lubię bawić się w kombinowanie z modami, rozdzielczość to jedno (choć w 1080p jest naprawdę ładnie), ale pozostaje kwestia drobnych, ale upierdliwych archaizmów, np. interfejsu. Jeśli remastering nie jest robiony na "odwal się" (patrzę na ciebie Grim Fandango :-/ ), to ja jestem za.


[Wielki K @ 13.09.2015, 09:36]

Mam tak samo, mi nie przeszkadza taka rozdzielczość, rok temu ogrywałem oryginał i nie odczuwałem dyskomfortu z powodu przerośniętych pikseli.

A recenzja przyjemna, pisz dalej Wielki K :)


[Enialis @ 11.09.2015, 11:09]

Wystarczy do starej wersji dać patch na roździelczość i mamy to samo,swoją drogą wolę 800x600,bo malutkie postacie mi się nie podobają no i interfejs jest ładniejszy


[Gość @ 11.09.2015, 09:59]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?