Rogue Wizards (PC)

Rogue Wizards

Wydania
2016( Steam)
2016( Steam)
2016( Steam)
2016( Steam)
Ogólnie
Kolorowy i przyjemny roguelite bez permadeatha.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Ksiadz_Malkavian
08.04.2018

Istnieją tytuły epickie, o których możnaby pisać książki. Są produkcje, o których najlepiej aby świat zapomniał. Jest też od zatrzęsienia produkcji oscylujących pomiędzy tymi skrajnościami i skłaniających się bardziej ku jednej czy drugiej kategorii. I o takiej grze przyszło mi właśnie napisać.

Jest to reprezentant gatunku RPG roguelite lite. Co bardziej obytym z językiem angielskim i gatunkami gier to sformuowanie coś pewnie już mówi. Ale że sądy oparte na domysłach to domena polityków, to śpieszę z wyjaśnieniem: to uproszczony na wzór budowy cepa hack'n'slash (bij-zabij i do przodu!) z proceduralnie generowanymi podziemiami. Standardową opcją jest brak permaśmierci, więc porażka oznacza tylko zawalenie misji i pobudkę w naszej tajemnej mieścinie i bazie wypadowej zarazem. Wracamy tam z całym zgromadzonym dobrodziejstwem inwentarza, acz nie jest dla mnie jasne jak się to dokonuje. Czy jesteśmy ratowani przez ziomków z miasta, czy też ma tu miejsce interwencja sił wyższych - nie dowiadujemy się wcale. Oczywiście wspomniane niuanse eschatologiczne dotyczą naszej postaci tylko gdy gramy trybem fabularnym, a nie gauntlet - tam śmierć jest ostateczna.

Bohater jaki jest każdy widzi... Chłopak albo dziewczyna i następnie... No jeszcze możemy sobie zmienić wygenerowane losowo imię. Tadam, koniec męczenia się z kreacją postaci i rozdzielaniem statystyk czy wybierania z tysiąca umiejętności i cech, o nie! Płeć, imię i... budzimy się w karczmie. Z zawodu nasz huncwot to złodziejaszek, ale coś kiepski, bo nie jadł od dwóch dni. Lokal jakiś taki opuszczony, znajdujemy skrzynię, w niej zwój, czytamy... i wywala nas w jakieś katakumby! Tam szybko spotykamy pewnego pana, co tłumaczy że czekał, że zwój nas wybrał i że my teraz to z Nimi jesteśmy. I możemy magią działać, bo inaczej zwój zwyczajnie by nas olał. Magia ma 6 gałęzi do rozwijania. Klasyka: ogień, lód, natura, światło, kosmiczna i ziemia. Czyli podpalania, zamrażania, teleportacje i pancerze z magii. Tyle że bez odpowiednich elementów, to zostają nam co najwyżej sztuczki karciane, ale elementy leżą niemal wszędzie, a w sklepie idą w cenie wacików. Fabuła jest sztampowa: ot, walka z arystokracją, która zakazywała czarować reszcie ludzkości w tych realiach i na jej czele stoi Wielki Zły Hosperak. Drań zaburzył równowagę elementów i potworności na świat wylazły, straszą i dziewkom pewnie pod spódnice zaglądają.

Bestiariusz jest względnie różnorodny: harpie, yeti, demoniszcza, szkielety, gryfy, mroczne byty z krain rodzinnych Cthulhu (nie, nie z morza, tam tylko mieszka!)... Dla każdego coś przykrego. Więszkość tej menażerii jest podatna na konkretny element i odporna na przeciwstawny. Ciekawie prezentują się ataki części bestii, bo: mogą powodować halucynacje u bohatera (zdaje się, że jego towarzysze są podatni na psychozę masową, bo też atakują te wytwory umysłu); ochlapani błotem widzimy gorzej (trzeba przeczekać aż błoto spłynie z ekranu); uciszają czy nawet kradną nam noszony ekwipunek (swoją drogą to niezły talent trzeba mieć aby w walce zdjąć z kogoś zbroję!). 

Poza magią walczymy różnym orężem - tu raczej jest klasycznie. Z zasięgowej za to warte wyróżnienia jest rzucanie czakramem niczym Xena - starsi gracze znają postać - trafia kilku przeciwników naraz, acz słabiej boli niż taki strzał z łuku. Ekwipunek w miarę użytkowania staje się potężniejszy i dostaje nowe właściwości, choćby uruchamia sam z siebie zaklęte w nim uroki jak podpalanie, magiczna tarcza czy odporność na szkodliwe podłoże. Mamy też na stanie tradycyjnie mikstury: leczące, jedna wskrzeszająca (sama się włącza, nie znam szczegółów technicznych, ale hej, działa!), przyśpieszająca zdobywanie doświadczenia i inne.

Rozwój postaci bólu głowy oszczędza: siła, zręczność i wytrzymałość, plus trochę dumania nad preferowanymi ścieżkami magii. Cztery punkty do statystyk i trzy do czarów na poziom - raczej trudno się w tym pogubić.
Graficzne jest kolorowo i bajkowo, bez krwi i śladowej choćby erotyki - dzieci mogą grać. Muzycznie poprawne, choć szlagierów z tego też nie będzie. Prosta w obsłudze gra, tak na niecałe 15 godzin gry w trybie fabularnym. Grać gdy mamy klimat na coś lżejszego czy też młodsi przedstawiciele rodziny ustawicznie najeżdżają nam pokój i boimy się ich zgorszyć... grą (być może zamierzamy czym innym, nie moja sprawa).

ZALETY:
+ Banalna obsługa
+ Poprawna graficznie i dźwiękowo
+ Większość osiągnięć sama się robi
+ Łatwa i nie frustruje

WADY:
- Sztampowa fabuła i dwuwymiarowe postacie
- Za łatwa
- Powtarzalność, nawet walki z bossami są do siebie podobne

Osoby, które grałyby w tę grę:
- Xena Wojownicza Księżniczka
- Conan Barbarzyńca
- Ash Ketchum

Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- Garri Kasparov
- Paul Feyerabend
- Baba Jaga

Moja ocena: 3/5


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Ksiadz_Malkavian/

Dodane: 21.10.2016, zmiany: 08.04.2018


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?