Atelier Iris: Eternal Mana

Iris no Atelier: Eternal Mana (JAP)
Wydania
2004()
2005()
Ogólnie
Seria doczekała się wreszcie po latach błędów i wypaczeń angielskiej wersji językowej. Dzięki temu będziemy mogli się wreszcie pobawić w alchemika w zrozumiałej (dla większości) gwarze :) A warto - bo system niespotykany i oryginalny!
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Desty
Autor: Desty
11.02.2007
Każdy z nas na pewno kiedyś chciał stworzyć coś z niczego np. nową pachnącą nowością konsolkę lub nigdzie nie spotykane wydanie naszej ulubionej gry. Jednak raczej nie jesteśmy ani nigdy nie będziemy mistrzami alchemii :) Natomiast Klein, bohater opisywanej dziś przeze mnie Atelier Iris: Eternal Mana jest stuprocentowym przedstawicielem tego zawodu.

Wtyczka w kontakt, power, wkładamy płytę do konsolki. Starto! (jak mawiają Japończycy).
Pierwszy rzut okiem na grę. Szok! Piękne malowanie ręcznie tła, jakieś motylki, a na drzewie ptak jakiś odprawia arie do słońca. Grafika bardzo przypomina Legend of Mana. Ogólnie jest słodka, kolorowa i do bólu cukierkowa. Aż chce się grać!

W tych jakże ślicznych okolicznościach przyrody poznajemy naszego głównego bohatera - Klein'a. Jest on wnuczkiem sławnej alchemiczki (alchemicy? jak to się odmienia?) Daphne. Po jej śmierci postanawia wyruszyć w podróż, by zostać jeszcze lepszym alchemikiem niż Świętej Pamięci Babcia. Oczywiście nie wyruszył sam. Pomaga mu Mana o imieniu Popo. Wiem, że to dziwne, ale w świecie Atelier Iris, gdzie nad wszytkim czuwa Great Spirit Mana, mniejsze many np. Popo (mana drzew) są na porządku dziennym. Many pomagają alchemikom w łączeniu przedmiotów o różnych żywiołach, ale do całej zabawy z alchemicznymi zabawkami jeszcze wrócimy. Klein zostaje zaatakowany i na pomoc przybiega mu piękna dziewoja ratując go przed potworem. Tak zaczyna się nasza przygoda, a jest to dopiero wierzchołek góry lodowej. Fabuła jest naprawdę wspaniała, mocno nakreślona, pozwala zbliżyć się do prowadzonych przez nas postaci, pozwala przenosić się między wymiarami, ma wiele zwrotów akcji, co jednak w końcu i tak sprowadza się do ratowania świata.

Zachwyty nad grafiką już były i nie ma się co nad nią rozpisywać, zresztą jeden screen mówi o wiele więcej niż 1000 słów. Postaram się teraz nieco przybliżyć "Synthezise" - system, który wyróżnia Atelier spośród innych jRPG.

Pierwszą rzeczą, w którą musimy się zaopatrzyć przed próbą stworzenia czegokolwiek jest właśnie MANA. Zdobywa się ją poprzez zamienianie otaczającego nas świata w manę. Po prostu Klein podbiega np. do kamienia, wciskamy odpowiedni przycisk i kilka punktów many kamienia ląduje na naszym koncie. Zdobywanie many jest bardzo proste, ale w czasie akcji można o tym po prostu zapomnieć i skończyć ma(r)nie.

Jak wiadomo, nasz główny bohater jest alchemikiem i może on tworzyć różne przedmioty czyli tzw. Mana Items. Jednak zanim przystąpimy do tworzenia musimy owy Mana Item znaleźć by móc go skopiować. Są one porozrzucane po dungeonach, a co potężniejsze poukrywane w najdziwniejszych miejscach. Samo tworzenie Mana Items sprowadza się do wybraniu przedmiotu z listy już dostępnych, wybraniu Many (lub kilku Man), który będzie brać udział w dziele stworzenia i czekać na efekt. Efekty naszej pracy są tym lepsze im lepsze są statystyki naszej Many. I nie mówię tu o nabijaniu im levelu. Chodzi o utrzymywanie na wysokim poziomie ich życia i miłości do nas. Miłość naszych podopiecznych zdobywamy przez obdarowywanie ich prezentami. I przykładowo dla Popo duszka drzew i zielonej roślinności najlepsza będzie trawa (bez skojarzeń!), świeża woda ze strumyka czy jakieś inne pędy bambusa.

Oprócz tworzenia Mana Items Klein może również tworzyć przedmioty u sprzedawców w sklepach. Należy znaleźć odpowiednie składniki, wyłożyć na ladę, szast prast i item gotowy. Jest to o tyle ciekawe, że do tworzenia każdego przedmiotu możemy używać różnych odmian tego samego itemka. Na przykład przy tworzeniu potraw (sic!) możemy użyć grzybka świeżego jak i nieświeżego. Wpływu naszego wyboru na danie chyba nie musze tłumaczyć :-) Ważne jest to, żeby robić jak najlepsze rzeczy, dzięki czemu sprzedawcy bardziej nas lubią i ceny sprzedawanych przez nich produktów spadają. Kolejną możliwością alchemii jest wzmacnianie broni. W grze często będziemy spotykać manę w stanie stałym w postaci niewielkich slimopodobnych kamieni. Taką manę możemy połączyć z inną i włożyć do broni. Łączenie ze sobą dwóch man tego samego rodzaju wzmacnia ich właściwości.
Jak widać zabawy i kombinowania z alchemią wystarczyłoby na kilka innych tytułów.

No i czas w końcu przejść do walki!! W Atelier mamy do czynienia z typową turówką. Każda postać w drużynie może zaatakować, użyć umiejętności, itemu czy uciec z pola bitwy. Jednynie Klein może jeszcze w czasie walki używać Mana Items lub tworzyć je na miejscu. Walki nie są zbyt dynamiczne, ale eksperymentowanie z właściwościami przedmiotów tworzonych przez Klein'a daje dużo radochy. Postacie są bardzo dobrze zbalansowane i Klein wcale nie jest najlepszą jakby się mogło wydawać, ponieważ ma bardzo mało defense i szybko ginie. Do drużyny dołączy w sumie 5 postaci i każda z nich jest na swój sposób unikalna. Mamy walczącą pazurami kobieta, szermierza czy kusznika. Każda z nich ma swoją własną historię, która bardzo sprytnie wpleciona została w główny wątek fabularny.

Kolejnym ciekawym rozwiązaniem w Atelier jest to, że każdy zdobyty przez nas duszek many daje nam jakieś właściwości. Są one wyświetlana w postaci koła w lewym górnym rogu ekranu i możemy sobie swobodnie między nimi przełączać przyciskami L1 i R1. Możemy dzięki temu strzelać ogniem, stworzyć wokół siebie barierę, czy nawet zamienić się w słodkiego królikopodobnego stworka by przecisnąć się przez szczeliny. Duszki many możemy także przypisać do naszych postaci, dzięki temu niektóre skille będą szybciej stawać się coraz mocniejsze.

Na uwagę zasługuje również Collector's System. W grze jest lokacja, gdzie stoi sobie wóz kolekcjonerki itemków Lector. Jeśli do niej przyjdziemy i pokażemy jej nowe itemy możemy otrzymać sporo kasy (po 100 za każdy nowy item). Poza tym niektóre przedmioty są grupowane i jeśli uda nam się zdobyć którąś grupę to odkryjemy jakieś bonusy dostępne w menu. Na przykład jakieś ładne arty z gry czy przedstawianie postaci.

Jak widać gra jest bardzo rozbudowana, ale nie uchroniła się od jednego bardzo uciążliwego babola. Ma bardzo nierówny poziom trudności. Przez 1/4 rozgrywki to nie rzuca się w oczy, ale później jest tylko gorzej. Dochodzimy do nowej lokacji, gdzie potwory łatają nas aż iskry lecą, a jeśli jakimś cudem uda nam się dojść do bossa ten najczęściej rozwala nas jednym ciosem czy dwoma ciosami. Mnie ten fakt bardzo irytował, ponieważ nie jestem maniaczką expienia i siedzenie przez 5 godzin przed konsolą dla nabicia 99 lvl nie jest dla mnie, a gra po prostu wymusza levelowanie na graczach.

Podsumowanie tego tytułu jest bardzo trudne, ponieważ z jednej strony jest to gra bardzo rozbudowana, ale z drugiej czegoś jej brakuje. Chociaż po 25 godzinach spędzonych z grą nadal chce mi się do niej wracać. Jeśli nie odstrasza Cię cukierkowa grafika oraz nieco nierówny poziom trudności, a wszystko co japońskie kochasz nad życie to gra jest dla Ciebie. Jednak jeśli jesteś zły i mroczny, a małe dzieci zjadasz na śniadanie to odpuść sobie ten tytuł!!!!

Ocena mocne 3+ ze znaczkiem jakości :P

Plusy:
+ grafika
+ muzyka
+ cała zabawa kręcąca się wokół alchemii
+ fabuła


Minusy:
- nieco zawyżony poziom trudności
- poza alchemicznymi cudami gra ma w sumie mało do zaoferowania


Obrazki z gry:

Dodane: 29.01.2007, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?