Baldur's Gate: Dark Alliance II

Wydania
2004()
2004()
Ogólnie
2004, po sporym sukcesie serii Baldur's Gate na PC-tach autorzy postanowili zarobić na tym tytule jeszcze kilka dolców i wydali gry o podobnym tytule na niemal wszystkie konsolki nowej generacji. Z PC-tową wersją nie mają one zbyt wiele wspólnego (poza ogólnymi zasadami AD&D)- gra poszła w kierunku diablowatej sieczki. Co nie znaczy, że jest to zły tytuł!
Widok
Izometr
Walka
Czas rzeczywisty, brak puazy.
Recenzje
Tarniak
Autor: Tarniak
02.02.2004

Dobra rozrywka hack&slash (w tłumaczeniu siecz i rąb 8)) kojarzy się tylko z jednym tytułem - Diablo II. I nic w tym dziwnego. Ta gra pomimo swojej płytkości i setek uderzeń w lewy klawisz myszki, potrafi urzec na tyle, że 4 lata po premierze na serwerach wciąż roi się od graczy. Konsolowcy natomiast, przyzwyczajeni są do zgoła innych założeń. Dobry jRPG, bowiem, to nie gra w stylu siecz i rąb, ale pełne fabularnych zawiłości produkcje. Kiedy Wizards of the Coast zapowiedziało, że Baldur's Gate ma zostać przeniesione na konsole, w głowach mieszały się dwie myśli: jakie będzie ujęcie rozrywki i jak rozwiążą sprawę kontrolerów. Autorzy wpadli na pomysł zrobienia nowej gry, a nie pseudo-konwersji i przystosowali grę do wspomnianych założeń. To w pewnym sensie rasizm wobec konsolowych graczy, ale pomimo tego pierwsza część BG: Dark Alliance sprzedawała się bardzo dobrze i była naprawdę smakowitym kąskiem dla graczy. Czy BG:DA2 jest równie dobre?

"Ale to już było"
Smutnym punktem produkcji Black Isle jest grafika. Niestety nie zmieniła się praktycznie w ogóle w stosunku do pierwowzoru. Jasne, zawsze można wyjść z założenia, po co zmieniać coś, co jest dobre, prawda? Niby graficznie nie ma uchybień, ale gry ewoluują i możliwość zbliżenia kamery o pół piksela to niewystarczająca zmiana, jak na dwuletni okres oczekiwania. Skupiając się jednak na detalach, można rzec, że jest całkiem przyzwoicie. Oko cieszą ruchome obiekty, design postaci, przeciwników i ich ilość. W końcu jak na hack&slash przystało spotkamy hordy przeróżnych potworów i pomniejszych pionków, których wycinamy w ilościach hurtowych. Wszystko bez gubienia klatek animacji, a to trzeba zaliczyć na plus, w szczególności, jeśli patrzyć przez pryzmat ostatnich pozycji wydawanych na PS2. Trudno również nie zwrócić uwagi na wspaniałą wodę, która pomimo że fizyką w pewnych momentach przypomina olej, to i tak jest jedną z najlepszych w swojej dziedzinie. Pomimo pewnej monotonności w kwestii budowy poziomów (powinny być generowane losowo) nic nie można zarzucić teksturom, które są bardzo dobrze odwzorowane. Czasami aż czuć smród podziemi czy zapach trunku w karczmie :). Animacja jest naturalna, lecz najlepiej opracowanym elementem w tym aspekcie są nie same ruchy, a dokładniej mimika NPC'ów. Jest wspaniale skoordynowana z głosem i wypada naprawdę naturalnie.

"W to mi graj"
Muzyka w BG nie łagodzi obyczajów. Wręcz przeciwnie. Symfoniczne, dynamiczne kompozycje budzą chęć walki ze złem. Szczególnie pojedynki z bossami dają dużo radości w materii pieszczenia zmysłów. Są to najczęściej symfoniczne kompozycje pasujące do klimatu. "Miastowe" melodie to raczej lekkie przygrywki, budujące atmosferę tajemniczości. Głosy podkładane postaciom również są niczego sobie. Łatwo rozpoznać zapity, burczący głos krasnoluda czy podstępnie brzmiącego człowieka. Dźwięki wydawane przez oręż również stanowią bardzo dobrze opracowany element i dopełniają założenia całości. Niestety oprawa audio Dark Alliance 2 nie jest diamentem bez skazy. Kompozycji jest zdecydowanie za mało. Dodatkowo po pewnym czasie zaczynają nużyć, ze względu na częstotliwość ich słuchania.

"Master of puppets?"
Praktycznie nie ma mowy o głębszym wątku fabularnym. Jedynym celem jest zniszczenie wszystkiego co się rusza. Oczywiście wszyscy napotkani NPC mają coś do powiedzenia i ujawniają snutą intrygę. Niestety jest ona bardzo banalna i schematyczna. Jest również zdecydowanie za mało możliwości przy rozmowie (notabene w wersjach PeCetowych było ich multum). Niemałą innowację jednak, stanowi rzucenie gracza od razu na głęboką wodę. Lądujemy w centrum, czyli w samym Baldur's Gate. A tam czekają nas róże questy, zlecane przez wędrowców itp. System jest podobny do tego z Diablo II. Parametry oręża są opisane kilkoma liczbami i ikonkami. Pałka waży zaledwie 2 jednostki, a obrażenia wynoszą od 1-4. Mamy ciosy krytyczne i bloki czyli wszystko, co już było. Elementem stanowiącym ogromne novum jest możliwość upgrade'u broni i zbroji. Wszystkie posiadające parametr: "Fine" można podobnie jak w Diablo doładować przy użyciu klejnotów i runów. Jest to świetne posunięcie ze strony autorów, wydłużające rozrywkę (szukanie unikatów) i dające wielką frajdę. Zwiększono również od części poprzedniej ilość postaci i ich umiejętności. Mamy do wyboru: krasnoluda łotrzyka, człowieka barbarzyńcę, kleryczkę, elficką mniszkę i księżycowego elfa - nekromantę. Brakuje jednak klas tradycyjnego AD&D. Co do umiejętności jest ich o wiele więcej, przy czym trzeba naprawdę rozsądnie zarządzać punktami by rozrywka stała się optymalna. Dodatkowo bardzo często następuje level up, co naprawdę cieszy, a nie nuży jak w przypadku poprzedniczki.

Jatka. Bardzo dobra jatka. To określenie pasuje najlepiej do nowej produkcji Black Isle. Jest więcej, szybciej, ładniej. Czego chcieć więcej? Pozycja pomimo swojej prostoty wymaga logicznego myślenia - ale w rozdzielaniu punktów - i wytrwałych kciuków.

Grafika 8.7
Muzyka 9.2
Miód 9.0
OGÓŁEM: 8.9


Wersja na X-BOXA: tradycyjnie lepsze teksturki, lepsza gra cieni i bardziej sugestywny efekt ognia.


Obrazki z gry:

Dodane: 03.02.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?