Chou Aniki: Otoko no Tamafuda (JAP) (WonderSwan)

Chou Aniki: Otoko no Tamafuda (JAP)

Wydania
2000()
Ogólnie
No to jest dopiero zakręcona gierka! Japońce to jednak totalne porąbańce :) Gra przypomina swoją ideą Małego Księcia- jak i tam mamy tu całą masę małych planetek, po których porusza się nasza postać (kilka do wyboru, w tym m.in. wózek górniczy). A czemu gra jest pokręcona? Ano autorzy wepchali na każdym kroku rysunki rozebranych, prężących mięśnie facetów- stoją sobie takie osobniki na powierzchni planety, możemy połazić po kiblach, podczas walk pełno jest z nimi prostych animacji. Najwyraźniej jest to gra o "kochających inaczej", albo autorzy mieli akurat taki typ poczucia humoru. Jak już mówiłem- dziwne toto wszystko...
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
28.03.2008
Kolejna gra z Wonderswana zaliczona, jednak nie wydaje mi się, aby był to powód do dumy... W szczególności, że Chou Aniki dobił mnie totalnie. Nie chodzi tutaj już, że kolejna recenzja do napisania czy coś, oj nie. Tutaj chodzi o formę! Tak więc zabierzmy się za samą grę "Super starszy brat - wizerunek duszy mężczyzny" (piękny tytuł na sam początek jak widać, nie zniechęcajmy się może jednak tak prędko, czytajmy dalej).

Pixelowe bicepsy...
Myślałem, że po czarno białym erpegu z chocobo, dostanę coś normalnego. Widać jak bardzo można się pomylić. Kolejna czarno biała gierka trafia do rąk i jak dużo od niej Reptile nie wymagał, tak też i zostało. Jak przy Chocobo było mało elementów, tak tutaj wydaje się być jeszcze mniej, na dodatek prosta grafika z epoki kamienia łupanego.

"Dziwna gra"?
Nie, ona nie jest dziwna... To zbyt łagodne określenie na to coś. Nasi przeciwnicy to nic innego jak panowie (ym... tak, panowie) ubrani w same slipki (na szczęście chociaż to), napinający się muskułami, kto ma lepsze. Przy niektórych animacjach walki, można zauważyć, że przed zadaniem wyskakuje lokomotywa/statek kosmiczny czy kij wie co innego (pixele nie pozwalają za bardzo odczytać co to dokładnie jest), po czym daje nam do zrozumienia, że koleś jak nas pacnie to niczym lokomotywa. W sumie tak można to odebrać.

Chou Aniki - gołe informacje~! Ugh yess~~!
Chou Aniki nie wyszedł tylko na Wonderswana, oj nie. Wyszedł również na inne platformy - Super Nintendo, Playstation Playstation 2. Pech chyba niestety chciał, że łabądź otrzymał akurat RPG, a jeszcze lepiej, że Reptile ma je opisać. W Japonii Chou Aniki zrobił karierę, ze względu na parodie gier, anieme, mangi i czego się tylko da. Stał się oddzielnym gatunkiem gier, który nazwano tak politycznie "baka-ge" (durna gra), jednak gracze wiedzą swoje i nazwali to "kuso-ge" (pos*ana gra). I trzeba przyznać, mają rację. Idealny przykład jakiej gry nie robić! Gra chyba się sprzedaje jedynie dzięki swojemu humorowi i parodiom, albo po prostu to jest tak durne, że aż trzeba zobaczyć.

Najlepsza część - bohaterowie! Can you dig that?
Nie da się ukryć, że gra jest stuknięta, a bohaterowie to banda świrów. Cyrk na kółkach można powiedzieć. Mamy kolesia wypakowanego, który powstał jako parodia rycerzy z zodiaku, mamy dziewczynę, która na sobie też ma jakieś zbroję (prawdopodobnie też rycerze umięśnionych zodiaku). Mamy umięśnionych kozaków, czarnego i białego, którzy są sobie bardzo ym... bliscy, tak niech będzie takie ot określenie. Kolejny paker sobie jeździ na pół księżycu i ma wyciągnięty palec (parodia wzięta z obrazu z Michała Anioła "stworzenie Adama"). Mamy jakiegoś kolejnego kozaka z głową Elvisa (tak, on zawsze żyje), wsadzonego do jakiegoś statku. Nie zabraknie jakiejś dziwacznej maskotko podobnej kreatury, która się tutaj zwie Uminin.

Sam początek i główny wątek gry to nic innego
Jak tylko napiąć mięśnie. No okej, może trochę jednak się skoncentrujmy nie na mięśniach. Wybieramy naszego bohatera (jednego z powyżej wypisanych, niestety nie wszyscy są dostępni) , następnie dowiadujemy o co biega. Zostaliśmy wchłonięci przez jakąś tam czarną dziurę, wcielając się w postać małego księcia, jak to określił w rzucie okiem JRK, podróżujemy z planety na planetę, napinając nasze mięśnie "kto ma lepsze", pokonując w taki sposób naszych przeciwników, no i oczywiście nie jestem do końca pewny, ale w grze było coś wspomniane o Złu, które występuje w galaktyce (?), oczywiście się to obróci w nic innego, że uratujemy świat, poprzez pokazanie naszych mięśni... pięknie.

System walki
Jest połączeniem turówki z karcianką (?), albo to jest sama karcianka, dokładnie to nie wiem, gdyż pierwszy raz się spotykam z czymś takim, więc może opiszę o co chodzi. Gdy nadchodzi nasza tura, to wybieramy kartęjaką chcemy przeciwnika zaatakować, karty pod koniec tury dostajemy losowe. Znajdziemy karty odpowiadające, za build upnaszej postaci, które zwiększają nasze statystyki w walce, także karty, które odpowiadają za naszą energię, oraz karty ataku jakimiś specjalnymi umiejętnościami czy też normalnymi atakami. Koniec tury oznacza oczywiście ruch przeciwnika, co raczej nie jest nowością. Czasami może się nam przytrafić, że nie będziemy mieli żadnej karty do ataku, co nas zmusza do opuszczenia niestety tury. Jedno jest pewne, walki które trwają 5-10 minut nie za bardzo przypadły mi do gustu... Bo co mam mówić, karty z ataków przeważnie odejmują po 10, ok. 20 czy 30 HP (najczęściej oczywiście się dostaje te 10), istnieje możliwość otrzymania karty, która zabierze 70HP, albo nawet 250(!) ale to trzeba spełnić specjalne warunki, aby one mogły zostać wykorzystane, no a kiedy przeciwnik ma 500HP, to powodzenia. Najlepsze jest to, że nasze karciane ataki mogą zawsze być zablokowane przez przeciwnika (oczywiście, my też mamy taką możliwość, ale nie zawsze). Walczymy z różnymi przeciwnikami, przeważnie znajdziemy umięśnionego Zdzicha w slipkach z którym się mamy naparzać, ale także znajdą się czasami i panie.

Śmieszna sprawa
Widać parodię klasyków Dragon Ball Z oraz innych anime. Przeciwnicy wylatują w powietrze i wśród chmurek się naparzają. Co więcej, animacje dobijają (nie są tragiczne, chodzi o to że są śmieszne), mam na myśli używamy jakąś umiejętność i widzimy samuraja co strzela laserowymi oczami, albo jakiegoś misia pluszowego, czy też umięśnionego Brutusa, który wyskakuje na chwilkę, po to by pokazać swoją siłę (ym, napiąć się tak naprawdę). Śmieszniejsze jest jednak to, że mamy komentatora podczas walki (komentuje nasze wybierane karty). No komentator, nie do końca, przy wybieranej karcie daje jakiś dźwięk, BUILD UP, OKej albo atak TURYA!! Jeszcze lepsza ciekawa śmieszna sprawa - w chmurkach naparzają się dwie babki, jak dostaną, to wyraźnie słychać UGH od umięśnionego kozaka. Oczywiście nasi bohaterowie, też jakieś tam z przeciwnikiem pokażą animację, kopnięcie, uderzenie pięścią, jakieś fale uderzeniowe typu -kamehame- czy hadouken. Szkoda słów.

Dźwięk, muzyka, grafika razem wzięte.
Przechodząc jednak troszeczkę pod bardziej poważniejszym kątem, okazuje się niestety, że autorzy zapomnieli o bicepsach w samej grze. Postacie na mapce wyszły biednie, podobnie jak same mapki i otoczenie. Wspomnienie metody tworzenia mapek w programie do gier rpg przy poprzedniej recenzji (Chocobo no Fushigi) okazuje się tutaj tak samo mieć zastosowanie. Chodzi o to, że jest biednie. Lokalizacje może troszeczkę się od siebie różnią ułożeniem, ale to jest cały czas jedna i ta sama grafika, która nie wnosi nic nowego, może kilka jedynie oddzielnych elementów. Muzyczki, nie, to są jakieś melodie, które można spokojnie sobie zanucić i spróbować samemu stworzyć w jakimś programie. Melodyjki może i są tam jakieś lekko sympatyczne, szybko można się do nich przyzwyczaić, ale długo w takim klimacie raczej nikt nie da rady, chyba że się okaże nieźle stuknięty. Zapewne niewiele jest osób co przeszło te grę (o ile zmusiło się w nią zagrać więcej niż godzinkę), tak więc próbując tę grę narażasz się chyba na niezłe niebezpieczeństwo, gdyż tak do końca chyba nie wiesz co cię czeka.

Summarum
Jeżeli szukasz jakiejś gry RPG to raczej źle trafiłeś(aś). Gra jest tak pokręcona i stuknięta, że tylko dla nielicznych przeznaczona. To przede wszystkim trzeba się wczuć w klimat, do którego trzeba podejść od strony humoru. W sumie jakby nie patrzeć, w wielu grach zawsze się pojawi jakiś umięśniony Zdzichu, który napina się swoimi mięśniami (przykładowo: Full Metal Alchemist). Tak więc jedyne co można dobrego o tej grze powiedzieć to sam ten humor dziwaczny. Jeżeli rozumiesz takie klimaty i lubisz karcianki, to możliwe, że ta gra ci nawet przypadnie do gustu, ale jak nie lubisz ani karcianek, ani nie rozumiesz tego typów klimatów, to naprawdę unikaj tej gry bardziej niż ognia, gdyż nic tutaj ciekawego w niej nie znajdziesz, a za skutki Reptile nie chce odpowiadać, bo cię ta gra może poprowadzić prosto do samobójstwa. W ogóle zapewne takie osoby by wywaliły z miłą chęcią taką grę z listy gier RPG....

Na koniec co Reptile może napisać…
Czego na PEWNO nie róbcie po zagraniu w tą grę:
- nie zakładajcie majtek na głowę i nie róbcie zdjęć napinając swoje muły, bo nikt tego nie będzie popierał, większość na pewno uzna was za dziwaków. Okej, wspaniała rada, mam nadzieję, że jej nikt nie zignorował. Podziękowania za przeczytanie tej recenzji, mam nadzieję, że zrozumieliście, choć odrobinę, co gra ma za klimat i czym to się może skończyć.

Dobra chyba najwyższy czas poważnie się wziąć za te pompki, gdzie są teraz moje slipki?

Moja ocena: 2/5

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl


Obrazki z gry:

Dodane: 26.10.2002, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?