Bloodnet: A Cyberpunk Gothic (Amiga)

Bloodnet: A Cyberpunk Gothic

Wydania
1994()
Ogólnie
Wręcz genialne połączenie przygodówki z rpg w cyberpunkowym sosie z domieszką wampirów, a jednocześnie pokaz jak to wszystko można schrzanić. Jednak plusów jest więcej, więc warto zagrać. Gra na początku była dostępna tylko na PC. Trzeba był odczekać dłuższy kawałek zanim dokonano konwersji.
Widok
Izometr przygodówkowy :)
Walka
Turówka lub czasie rzeczywisty- do wyboru
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
13.04.2006

Wyobraźmy sobie świat opleciony siecią komputerową i rządzony przez megakorporacje (to prawie jak nasz), a człowiek powoli przestaje być człowiekiem stając się cyborgiem. Niczym niezwykłym są cybernetyczne implanty, za pomocą których można podłączyć się bezpośrednio do sieci zwanej cyberprzestrzenią. Tacy ludzie zwani są deckerami. Oczywiście, wokół powszechna jest przemoc i korupcja, a ulicami miast rządzą gangi i grupy hackerów. Świat wzięty żywcem z książki Gibsona pt. "Neuromancer". A teraz dodajmy do tego gotycki klimat rodem z Draculi i oto mamy gotowy przepis na Bloodnet.

Wcielamy się w Ransoma Starka, najemnika i deckera. Ransom dostał zlecenie od pewnej panienki, a po jego wykonaniu, zgłosił się po nagrodę. Nie dostał tego, czego oczekiwał. Tatuś panienki, o znajomym nazwisku Van Helsing i jednocześnie właściciel korporacj TransTechnicals, zatopił dwa kły w szyi Starka. Jednak Ransom miał już tyle wszczepów, że praktycznie był półcyborgiem. Jeden z nich powstrzymał wirusa wampiryzmu, ale nie na długo. Stark ma niewiele czasu by usunąć wampira ze swego ciała.

Na początku kreujemy Ransoma Starka. Mamy dwa sposoby. Pierwszy, poprzez odpowiedzi na pytania komputera, dzięki którym zostanie określony charakter naszego bohatera, a co za tym idzie, i statystyki. W drugim sposobie, zwanym szybkim, po prostu rozdzielamy nadmiarowe punkty. Trzeba uważać na statystyki i starannie je dobrać. Część jest używana indywidualnie (jak walka czy osobowość), a część globalnie np. opcja szukanie ukrytych przedmiotów używa najwyższego współczynnika spośród wszystkich członków drużyny. Tak, tak drużyny, bo do Ransoma będą dołączać i inni. Część przyjaciół dołączy za darmo, części trzeba będzie zapłacić. Możemy też zmontować sobie cyborga. Kilka osób trzeba przyjąć obowiązkowo. Nie ważne ile osób liczy drużyna, Stark jest najważniejszy. Jego śmierć to koniec gry.

Owe ukąszenie wampira ma istotny wpływ na rozgrywkę. Po pierwsze, musimy pić krew. Po drugie, tracimy człowieczeństwo. Po trzecie, mamy moce wampira. Dwie pierwsze sprawy regulują dwa wskaźniki: bloodlust i humanity. Bloodlust rośnie wraz z upływem czasu, stąd ograniczenie rozgrywki. Gdy osiągnie 100 procent, Stark sam postara się o krew wysysając ją z ciała jednego kolesia z drużyny, co może zdenerwować pozostałych (interakcja jak w Isharze, tylko dużo lepsza). Lepiej dawać mu fiolki z krwią, ale tych jest ograniczona ilsoć. Możemy też nakazać Starkowi ukąsić jakiegoś gościa, którego i tak mieliśmy zabić, ale wtedy humanity spada. Jak spadnie do zera, to koniec gry.

Rozgrywka polega na chodzeniu po lokacjach Nowego Yorku przy pomocy mapy. Kolejne lokacje pojawiają się w czasie rozmów, a rozmawia się bardzo dużo, więc angielski w stopniu zaawansowanym mile widziany. Przedmioty dostępne w grze są dość skomplikowane. Trudno zgadnąć do czego można je użyć. Część z nich możemy wszczepiać jako implanty lub dodawać do swojego decka, a za pomocą narzędzi rozmontowywać i tworzyć nowe. Podobnie można robić z medykamentami. Wiele przedmiotów znajdziemy lężących na ziemi, ale część trzeba sobie kupić lub wymienić, a czasem zabrać po zabiciu kogoś.

W kilku miejscach można się zadekować i wejść do cyberprzestrzeni. Tutaj trzeba znać adresy komputerów, do których chcemy wejść oraz hasło. Trzeba uważać, by nas nie złapano. Wtedy nasza jaźń zostanie uwięziona na zawsze, a to oznacza koniec gry.

W grze nie może obejść się bez walki. Można bardzo długo jej unikać, ale kilka trzeba jednak stoczyć. Ten element gry skaszaniono totalnie. Gdy dochodzi do walki, rozstawiamy swoich ludzi na ekranie. Walki są turowe, ale można włączyć automat i tylko obserwować. Ciekawa rzecz: strzał z bliska mojego ludzika był zawsze pudłem, a wróg z tej odległości powalał go jednym strzałem. Trzeba więc rozstawiać ludzików dość daleko. Wtedy jest normalnie. Graficzne przedstawienie walki jest bardzo nieciekawe. Leczyć możemy się w szpitalu albo śpiąc w trumnie (tylko Stark). Jednak nie należy spać długo. Czas jest tutaj bardzo cenny.

Część wizaualna gry jest dość dobra. Lokacje są surrealistyczne, ale pasują do klimatu. Muzyka może się podobać, ale też może solidnie wnerwiać. Na Amidze istnieją dwie wersje gry: AGA i ECS. Wersja agatkowa nie różni się od pecetowej, oprócz tego, że ma lepszy dźwięk. Wersja ECS ma okrojoną grafikę i nie ma muzyki. Myślałem, że to jakiś zepsuty pirat, ale faktycznie, odpowiednich plików nie ma. Obie wersje jednak ulepszono w porównaniu z pecetem. W grze każdy podniesiony przedmiot wędruje nie do ekwipunku, ale do kieszeni (coś jak ekwipunkowe cache). Tutaj je możemy oglądać i używać. Normalnie w werji PC nie widać co mamy w kieszeni. Na Amidze widać przedmiot w prawym, górnym rogu. Mała rzecz, a cieszy. Gra chodzi niby z dyskietek, ale nie radzę tak grać nawet masochistom. Instalacja na HD konieczna.

Podsumowując, gra jest trudna i skomplikowana, interfejs obsługi mało intuicyjny, ograniczony czas działania, nieliniowa rozgrywka i schrzanione walki. Ale gra ma klimat i dlatego warto zagrać. Coś podobnego można odczuć w Perihelionie, choć to całkiem inna i oczywiście o wiele lepsza gra.

Moja ocena: 3/5


Obrazki z gry:

Dodane: 17.04.2006, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?