Romance of The Three Kingdoms III: Dragon of Destiny (Genesis)

Romance of The Three Kingdoms III: Dragon of Destiny

San Goku Shi III (JAP)
Wydania
1992()
1993()
Ogólnie
Nie jest to żadną miarą rpg, a jedynie strategia turowa, ale ma bardzo rozbudowane współczynniki bohaterów i stanowią oni tak ważny element rozgrywki, no i bardzo lubię tą serię - więc się na naszą stronkę tylnymi drzwiami załapuje :-).
Widok
z góry
Walka
turówka
Recenzje
Autor: Szrot
28.04.2008
Gra ta oczywiście nie jest RPG, lecz czystą strategią, ale po pierwsze ma liczne elementy RPG, a po drugie - jest ciekawą japońszczyzną.

Wyszło toto na wszystko co się w owym czasie ruszało, ja daję recenzję na Genesis z dwóch powodów. Po pierwsze grafika moim zdaniem jest lepsza niż na SNES-ie, tzn. nie kolory, ale opcje które były w wersji PC, ale które Bóg wie dlaczego wywalono z wersji SNES - ekran dyplomacji i ładna kolorowa mapa polityczna. Drugi powód jest ten, ze Sega Genesis ma świetny darmowy emulator na komórki z Symbianem - Picodrive. Więc jeśli ktoś chce na długą podróż pociągiem zafundować sobie starożytne Chiny w komórce - proszę bardzo.

Fabuła
Oparta na realiach historycznych, i to tak świetnie przedstawionych, a znam się trochę na tym, że dotrzyma kroku nawet pecetowskiej serii Europa Uniwersalis. Realia są zresztą te same co w serii Destiny of the Emperor z NES-a albo Dynasty Warriors. Chiny, 189 r. p. Chr. Chyląca się ku upadkowi dynastia Han, nieźle potarmoszona przez powstanie sekty Żółtych Turbanów, daje wolną rękę lokalnym watażkom, żeby poradzili sobie z rebeliantami. Ci szybko i zdecydowanie biorą sprawy we własne ręce, próbując wykroić sobie odpowiednio duże kawałki Chin. Na Północy dominuje bezwzględny i przebiegły wódz Cao Cao. Południe to strefa starego rodu Sun. Zubożały potomek cesarskiego rodu, Liu Bei, w towarzystwie nieodłącznych przyjaciół - Guan Yu i Zhang Fei, też usiłuje znaleźć swoje miejsce na mapie Chin.

W grze będziemy toczyć epickie bitwy, aby znów zjednoczyć Imperium. Warto zauważyć, że z tytułowymi Trzema Królestwami mamy do czynienia tylko w ostatnich dwóch sześciu scenariuszach. W pozostałych mapa polityczna Chin jest znacznie bardziej pstrokata.

Elementy RPG
Są bardzo wyraźne. Cała seria jest zresztą spojrzeniem na strategię z personalnego punktu widzenia. Nasz władca jest niczym bez swych podwładnych. Rekrutować można do kilkuset postaci historycznych, w tym tak znanych jak Zhuge Liang, są też postaci generowane losowo, z reguły o gorszych statystykach. Zatrudniać możemy Gubernatorów zarządzających prowincjami, Generałów i Oficerów, prowadzących nasze armie do boju, Doradców, wtrącających swoje trzy grosze przy każdej okazji, oraz Urzędników, zajmujących się administracją cywilną. Bez nadzoru naszych ludzi żołnierze nie będą ćwiczyć, a chłopi oleją oranie pól. Nasze państwo warte jest tyle co ludzie którzy dla niego pracują. Każdy bierze pensje ze skarbu, ale im więcej nich, tym lepiej. W tej grze kilkudziesięcioosobowa "drużyna" to podstawa. Musimy dbać o swoich ludzi, wynagradzać ich pieniędzmi i awansami. Niektórzy z dowódców sami się do nas zgłoszą, innych trzeba szukać, istnieje tez możliwość podkupienia ludzi konkurencji. Każdy członek naszego personelu opisany jest obfitą statystyką, od wieku, poprzez intelekt, zdolności dowódcze i polityczne, aż po wyszkolenie i morale żołnierzy którymi dowodzi. Niektóre cechy, jak lojalność czy wyszkolenie można podnosić do maksymalnej wartości 100 punktów. Inne można modyfikować tylko przekazując oficerom ekwipunek - miecze, konie lub książki. Czasem, ale bardzo rzadko, zdarza się że po szczególnie udanej bitwie podnoszą się generałowi zdolności wojskowe.

Administracja
Mapa Chin podzielona jest na poszczególne miasta, które dostarczają nam wszystkich niezbędnych na wojnie materiałów. Pobieramy z nich rekrutów, wiosną zbieramy podatek w pieniądzu, jesienią w zbożu. Musimy czuwać aby ludzie uprawiali ziemię, rozwijali rzemiosło i handel i utrzymywali tamy przeciwpowodziowe. Im więcej urzędników cywilnych prowincji, tym lepiej ma ona szanse się rozwinąć.

Wojna
Jest esencją tej gry - walki toczymy w polu, oblegając miasta, przy sławnych chińskich murach, a także na wodzie. Celowo piszę na wodzie, a nie na morzu, bo chodzi o rzekę - niestety tylko trzy miejsca w biegu Jang - cy. Generał najpierw musi zaciągnąć rekrutów, potem ich wyćwiczyć i zagrzać do boju. Przed bitwą trzeba ich jeszcze uzbroić. Każdy rekrut tacha ze sobą kawał dzidy, ale bardziej wyrafinowana broń, jak kusze i "lepsze kusze" (tak nazwane w grze, właściwie samopowtarzalne kusze maszynowe, historyczny wynalazek epoki), okręty wojenne, a także konie dla kawalerii, kosztuje niezłą gotówkę. Atakować wroga możemy sami lub z sojusznikiem. Na polu bitwy wszystko zależy już od nas. Nie powinniśmy wpadać zawsze w panikę, gdy przeciwnik ma dwa razy więcej wojska niż my. Dobra taktyka może zawsze dać zwycięstwo nad silniejszym wrogiem. Możemy w niego naparzać atakami zwykłymi lub łączonymi, szarżować na niego jazdą, ostrzeliwać z kusz, traktować ogniem, mieszać mu szyki, a nawet przekupywać jego generałów. Trzeba pamiętać, że walczące wojsko musi jeść i dbać o odpowiednią ilość zboża. Dobrą taktyką jest gra na wygłodzenie przeciwnika. Po zwycięstwie sami decydujemy, czy wziętych do niewoli generałów wroga skrócić o główkę, zatrudnić u nas czy puścić wolno. Ciekawą opcją są rozgrywane na polu walki pojedynki generałów - toczą się one automatycznie, a na ich wpływ ma siła, poziom zdrowia i morale, a także ekwipunek naszego bohatera.

Dyplomacja i tajne operacje
Mimo że dyplomacja jest tylko dodatkiem, ma ona więcej opcji niż niejedna strategia na PC. Można zawierać sojusze, handlować z innymi władcami, prosić ich o pomoc czy proponować wspólne akcje. Nie trzeba dodawać, że za każde działanie dyplomatyczne odpowiada jeden z naszych ludzi, najlepiej z dużymi współczynnikami polityki i charyzmy. Najlepiej zaopatrzyć go też w trochę brzęczących argumentów. Z dyplomacją łączą się jak zawsze służby specjalne. Możemy wysyłać szpiegów na tereny wroga, werbować tam agentów, którzy w czasie bitwy przejdą na naszą stronę, podkupywać ludzi wroga, a także prowokować walki między sąsiadami.

Grafika
Jak na możliwości Sega Genesis, przyzwoita, w klimatach mangowo - dalekowschodnich. Jak dla mnie lepsza niż na SNES.

Dźwięk
Muzyka to zdecydowanie słaba strona - może irytować.

Podsumowanie
Dla mnie ta gra to rewelacja, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich części i do dziś trzyma poziom. Jeśli komuś odpowiada epicka walka o zjednoczenie imperium, bitwy w których szala zwycięstwa przechyla się z jednej strony na drugą i tajne operacje zaufanych agentów, gra na pewno mu się spodoba. Wadą jest pewna monotonia, oraz system administrowania prowincjami - jedna tura na jedną prowincję, wobec czego przemieszczenie armii z jednego końca państwa na drugi jest prawdziwą mordęgą.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 18.05.2008, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?