Ring Fantasy (Komórki (inne))

Ring Fantasy

Wydania
2003()
Ogólnie
Prosty rpg z klimatami przypominającymi gry robione za pomocą rpg makera. Kolorowy, turowe walki, sporo tekstu.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Sir_Giurek
Autor: Sir_Giurek
24.01.2006
Ostatnio, jako ze udało mi się zdobyć kabelek do połączenia komórki z kompem, zacząłem interesować się grami na ta "platformę". Przez przypadek w moje łapki wpadła gra Ring Fantasy. Nie wiedziałem czego się spodziewać, wiec podszedłem do tego tytułu z rezerwą.

Tuż po uruchomieniu gry wrażenie nie jest dobre - brakuje menu. Potem wciskając pewien klawisz pojawia nam się okienko dzięki któremu możemy zacząć nowa grę, zapisać, wczytać itp. Nie zastanawiając się długo od razu rozpocząłem grę właściwą. Zaczynamy w jakichś ruinach (z jakimś portalem po środku), a bohater wygłasza kwestie typu "Co ja tu robię? Nic nie pamiętam". Szybko później trafiamy do miasta i zaczynamy robić to, co każdy fan RPGów kocha - zwiedzać okolice. Miasto nie jest może jakąś wielką lokacją, ale na pewno zostało lepiej wykonane niz. w np. Fantasy Warrior 2 (tak w wersji Good jak i Evil). Mamy tutaj miejscowy bar (bezużyteczny w zasadzie), sklep (w którym kupujemy bron, zbroje, czary i eliksiry), karczmę/ sypialnię (gdzie możemy się zdrzemnąć, odzyskując siły), parę domków mieszkalnych i zamek, w którym rozmawiając z królową dowiadujemy się co i jak. A wiec król, który został opętany przez demona zaginął na północy, księżniczka została porwana, ludzie są nieszczęśliwi. Normalka :) . Oczywiście to my właśnie ruszymy światu na pomoc. Pomogą nam w tym najróżniejsze przedmioty i zaklęcia.

Jeżeli chodzi o bron, to niestety ograniczeni jesteśmy tylko do mieczy (bodajże 4 - 5 typów), pancerzy również za wiele nie ma, mimo to nie narzekajmy, bo przecież nie można za dużo wymagać od gry na komórkę. Zaklęcia w zasadzie dzielą się na dwa typy: ognia i lodu. Każdy czar ma swoje zalety i wady, warto więc mieć parę czarów z obu rodzajów. Po pierwszych zakupach czas zająć się zdobywaniem doświadczenia. Jest na to tylko jeden sposób - zabijając rożnej maści potwory (questów w zasadzie nie ma). Mamy nietoperze, szlamy, wilki, orków, ogniste lisy, smoki (zielone, ogniste i "ziemne"), szkielety, minotaury itp. Nie poruszają się one jednak po lokacjach - zawsze stoją w miejscu reprezentowane przez ikonki przedstawiające stos kości (z wyjątkiem tych, których pokonanie odsłania dalsza drogę - te reprezentuje statuetka smoka, czy jakiegoś innego dziadostwa :P).

Po "wejściu" w potwora program przedstawi nam z jakim przeciwnikiem będziemy walczyć, i zapyta czy na pewno tego chcemy. Walka wygląda podobnie jak ta z gameboyowych Pokemonów, czy chociażby tytułów robionych w RM, czyli mamy rysunek naszego bohatera i wroga i opcje do wyboru: atak, czar, przedmiot i ucieczka. Wszystko oczywiście w turach - jedna czynność = jedna tura. Uproszczone to wszystko, ale ogólnie rzecz jest naprawdę przyjemna :) . Może to dzięki grafice? Trzyma ona poziom produkcji RM'owych, wiec jak na komórkę wygląda naprawdę przyjemnie (choć dużo gorzej niż FW2).

Gra jest raczej nieskomplikowana i liniowa, brakuje mi tu questów, rozgrywka działa wg schematu walka-odpoczynek w mieście- walka- zakupy- walka. Na szczęście lokacje są przyjemne, mimo tego, ze dość ubogie, napotkamy na kilka ciekawych rozwiązań (nie zawsze to co widzisz, jest tym czym się wydaje np. można czasem przejść przez drzewo. I to nie jest błąd, tylko po prostu ciekawa zagrywka twórców). Fabuła nie poraża, ale jednak jakaś jest, a końcówka może trochę zdziwić. Przejście gry zajęło mi jakieś 10 godzin (chociaż pewnie da się ją ukończyć w duuużo krótszym czasie - tylko po co?), i przyznam, że moje wrażenie jest jak najbardziej pozytywne.

Plusy:
+ niezgorsza, kolorowa grafika
+ elementy RPG, które nie są upchnięte na sile, jak w FW czy Sacred
+ sporo potworków do ubicia
+ parę ciekawych rozwiązań
+ bardzo to przyjemne :)

Minusy:
- praktycznie brak questów
- liniowość
- ubogie menu

Ocena: 8/10


Obrazki z gry:

Dodane: 25.01.2006, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?