Eragon

Wydania
2006()
Ogólnie
Historia tego tytułu jest prosta: najpierw powstała przeciętna książka, potem marny film a na końcu beznadziejna gra; takie przynajmniej można wyciągnąć wnioski czytając poniższą reckę.
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Sir_Giurek
Autor: Sir_Giurek
13.10.2008

„Z gówna bicza nie ukręcisz” mawia mądre, polskie przysłowie. Dlaczego przytaczam je właśnie tutaj ? Najpierw była słaba książka, później jeszcze gorszy film. Następnie przyszedł czas na grę. Chyba wszelkie platformy zostały zaatakowane „egranizacją” Eragona. Jak myślicie, jaka może być gra RPG (bo tym stara się być obiekt niniejszej recenzji), która już na podłożu fabularnym jest niesamowicie infantylna i ograna ? Niczym dobrym ? Cóż...macie rację.


Na początku gra raczy nas „pięknym inaczej” intrem, a właściwie serią obrazków z paroma animowanymi elementami. Przyznam, że gdybym nie czytał książki ani nie widział filmu, to nie miałbym zielonego pojęcia o co chodzi. Tak jest zresztą przez całą grę...a raczej przez to, co dane mi było zobaczyć, oświadczam bowiem wszem i wobec, że tytułu nie ukończyłem, kończyć nie zamierzam i wszystkich innych namawiam do trzymania się z dala od tej gry. Po intrze przychodzi czas na rozgrywkę – tutaj można przez chwilę pomyśleć, że ma się do czynienia z grą dobrą, bo grafika właściwie zła nie jest, a niektóre modele przeciwników można nawet uznać za ładne. Do tego warto dodać, że mamy całkiem sporą (jak na budżetówkę) ilość obiektów, które da się zniszczyć. Mile zaskakuje również animacja postaci. Sama rozgrywka jednak to droga przez męki, bugi oraz nieciekawe, liniowe poziomy... Za leveldesign powinno się twórców wychłostać – dawno nie widziałem tak nieciekawych i pustych lokacji.

Eragon stara się udawać RPGa – mamy zatem jako taką swobodę ruchu, miasta z kilkoma postaciami, questy poboczne itp., itd. Wszystko niby fajnie, ale NPCów jest strasznie mało (przynajmniej jakby Urgale wybiły 90% populacji świata), dialogi z nimi są beznadziejne a questy zazwyczaj ograniczają się do odnalezienia kogoś/czegoś w określonym limicie czasu. Bliżej tej grze do pierwszych części PCtowego Harryego Pottera, niż do czegokolwiek innego. Biegamy naszą postacią od punktu A do Z, skaczemy, zbieramy różne bonusy i walczymy. Właśnie, walka. Mamy dwa tryby ataków: słaby oraz mocny, za ich pomocą możemy też tworzyć rozmaite kombosy, czyli to do czego już przyzwyczaiły nas inne tytuły. Mimo wszystko jest to jeden z mocniejszych punktów Eragona – niektóre starcia są dość trudne, dzięki czemu dostarczają odrobinę emocji.

Jeśli chodzi o elementy RPG to jest gorzej - niby zdobywamy levele, niby rozwijamy nasze statystyki, niby zbieramy ekwipunek, ale to wszystko jest tak uproszczone, że Diablo wygląda przy tym jak rasowa gra fabularna. Eragon to najzwyklejsza, prosta zręcznościówka z elementami rolepleja, aby wydawała się czymś więcej. I tyle. Jeśli lubisz takie gry to może Ci się spodoba, chociaż naprawdę na rynku mamy setki, jeśli nie tysiące lepszych tytułów (chociażby świetne Lego Star Wars). Do tego gra wali nas w pysk durnymi momentami, jak np. porozumiewanie się z naszą smoczycą, kiedy to musimy kreślić stylusem różne wzory, aby ją zrozumieć. Z tego co pamiętam, chłopak nie musiał się wysilać, aby się z nią kontaktować...Ale twórcy gry wiedzą lepiej...

Skoro przy temacie smoczycy jesteśmy, to czas na pochwałę – momenty lotu na smoku są zrealizowane fantastycznie! Sterowanie może jest zbyt pływające, ale jak najbardziej pasuje. Do tego graficznie jest to zrobione bardzo ładnie – widać nawet wibrowanie skrzydeł na wietrze. Ale dla tych momentów nie warto się katować tą grą. W końcu rozrywka ma być przyjemna, nie ? A wycenienie takiego „produktu” na 50 euro to najzwyklejsza kpina z fanów filmu i książki (bo chyba jacyś jednak są)...

Plusy:
Miejscami nie taka zła grafika
Lot na smoku :)
Elementy RPG – że w ogóle są.

Minusy:
Wszystko inne...

Ocena: 1+/5 , plusik właśnie za smoka.

P.S. Od tego tekstu kończę ze skalą dziesięciopunktową ;)


Obrazki z gry:

Dodane: 06.12.2013, zmiany: 06.12.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?