DragonLance vol.I: Champions of Krynn

Sam właściwie nie wiem, dlaczego zdecydowałem się w to zagrać, ani jak to skończyłem. A tak na poważnie, to czytałem książki, których kontynuacją jest ta gra - ci sami bohaterowie, miejsca, klimat. Gra nie grzeszy grafiką, ciężko jest połapać się w fabule, ale i tak można zagrać. Ale tylko raz. Postacie można później przenieść do kolejnej części.

Plusy:
Klimat świata DragonLance, fabuła jest kontynuacją przygód opisanych w powieściach.

Minusy:
Grafika, nużące walki, kiepskie inwentory, problemy z fabułą - często nie można się połapać, co robić dalej.

Widok (2/10):
FFP, malutkie okienko, obroty oczywiście tylko o 90 stopni, początkowo ciężko się połapać. Po krainie poruszamy się za pomocą jej mapy (jesteśmy wtedy kropką).

Fabuła:
Po opisanej w książkach wielkiej wojnie z siłami zła nasza drużyna przybywa na ziemie odzyskane. Ale tutaj nie wszystko jest w porządku. Nasi bohaterowie wplątują się w sam środek afery z odradzającą się armią przeciwnika.

Walka (4/10):
Walka turowa. Nie wiadomo, kto jest po kim, ani kiedy się kończy tura. Polecenia wydajemy tylko naszym postaciom. Wykonują je natychmiast, oprócz czarów, które czasem wymagają skupienia. Możemy również oddać stery w ręce komputera. Walk jest dużo, są głównie losowe i stają się z czasem nużące.

Statystyki (5/10):
Jest to świat AD&D. Do wyboru 7 ras, 6 profesji (można łączyć do 3 naraz). Tworzymy całą drużynę, w trakcie gry mogą się przyłączyć czasowo jeszcze kolejne postacie. Po zwycięstwie naszą drużynę można przenieść do kontynuacji gry. Figurkę, którą sterujemy w walkach możemy w dowolnej chwili zmienić - jest ich całkiem spory wybór, wraz z możliwościa edycji kolorów.

Ekwipunek (2/10):
Przedmiotów nie ma zbyt dużo, nie posiadają współczynników (ja znam te obowiązujące w AD&D, ale nie zaszkodziłaby także informacja w grze). Dobija też fakt, że przedmioty używane nie różnią się choćby kolorkiem od reszty ekwipunku. Spis przedmiotów.