Joe Dever's Lone Wolf HD Remastered (PC)

Joe Dever's Lone Wolf HD Remastered

Wydania
2014( Steam)
Ogólnie
Święcąca lata temu triumfy gra książkowo - paragrafowa przeniesiona na ekran komputera.
Widok
tekst
Walka
fazówka
Recenzje
JRK
Autor: JRK
03.01.2017

Dawno dawno temu, w mrocznych i barbarzyńskich czasach przed rewolucją internetową, gdy mały i zagubiony JRK komputer oglądał tylko na zagranicznych filmach tudzież podczas wizyty u cioci z Warszawy, która pracowała, któż by to spamiętał gdzie, ale komputer w pracy miała i wszystkich kuzynów z prowincji prowadziła go pokazywać zaraz po tym jak pokazywała Pałac Kultury i ruchome schody pod Placem Zamkowym, główną atrakcją było czytanie książek, gry planszowe lub okupowanie lokalnego osiedlowego trzepaka. Opcja trzecia nigdy do mnie nie przemawiała, skupiałem się głównie na dwóch pierwszych możliwościach. Wyobraźcie więc sobie mój szok, niedowierzenie, a przede wszystkim euforie, gdy odkryłem, że istnieje coś, co łączy w sobie te dwie przyjemności – a konkretnie książki- gry paragrafowe. Wyglądało to w ten sposób, że czytaliśmy książkę i na końcu strony dostawaliśmy możliwość wyboru – jeśli chcesz pójść na wschód – czytaj na stronie 256, jeśli chcesz pójść na zachód – na stronie 133. Proste, a jednocześnie genialne. Zaczytywałem się w różne Wehikuły Czasu, ale oczywiście najbardziej wypasiona i epicka była 4 tomowa seria Wojownik Autostrady autorstwa Joe Devera. W książce tej mieliśmy nie tylko proste wybory, ale były też współczynniki, ekwipunek, punkty życia, walki toczone bodajże za pomocą kostek do gry (żebym nie skłamał, bo niektóre książki miały też coś w stylu tabeli w którą się celowało ołówkiem i tak rozwiązywało wyniki). Wszysko to trzeba było oczywiście pracowicie notować na własnych arkuszach, książka tego za nas nie zapisywała. Drugą serią tego samego autora był Samotny Wilk – w Polsce ukazało się bodajże 7 tomów, na Zachodzie aż 29. Ta seria akurat mi umknęła, nie udało mi się w nią zagrać.

I tu na ratunek przyszedł mi Steam, wraz ze swoją wersją Joe Dever’s Lone Wolf Remastered HD. Spodziewałem się prostej konwersji, czegoś na wzór licznych tam książek paragrafowych typu Forest of Doom, czy inny Starship Traveller. Czekało mnie spore i przyjemne rozczarowanie ;). Znaczy – a i owszem, większość gry to książka – czytamy sobie kolejne paragrafy (ale paragrafów nie widać), nigdy nie zobaczymy też napisu „przejdź na stronę xxx”, wszystko jest bardziej płynne. Dostaliśmy też mapkę, po której sobie podróżujemy, ekwipunek z małymi rysunkami przedmiotów, ekran ze statystykami, jest nawet ich rozwój pomiędzy rozdziałami, więc chyba najważniejszy warunek erpegowatowości gry zostaje tym samym spełniony. Od czasu do czasu dostajemy też rysunki przerywnikowe w postaci pseudo drzeworytów, czasami nawet delikatnie animowanych. Dostajemy też walkę.

No i właśnie walka była w tej grze tym, co mnie najbardziej pozytywnie zaskoczyło. Spodziewałem się zwyczajowego statycznego ekranu, może ewentualnie animacji toczących się kości. A dostaliśmy coś jakby zupełnie z innej gry. Połowa gry to czysty tekst, połowa super animowana walka. Fazówka, samotny wilk staje samotnie (doh, a jakże by inaczej!) przeciw maksymalnie trzem przeciwnikom (choć na miejsce zabitych wskakują często kolejni i kolejni, więc walki toczą się czasem dość długo). Mamy do wyboru kilka opcji ataku, w zależności od broni (kilka rodzajów, w każdej łapce po 1 orężu lub tarcza), są też noże do rzucania i kusza, a na plecach super duper święty magiczny miecz do zadań specjalnych. Pijemy też na litry magiczne miksturki i zajadamy jedzonko w trakcie walki, mamy też czary. Do tego wszystkiego dołożone są elementy zręcznościowe – trzeba machnąć myszką w odpowiedni wzorek w odpowiednim momencie żeby zrobić unik, albo zadać krytyka. Nadaje to walkom nieco życia i nie pozwala się wyłączyć, trzeba cały czas być czujnym i czekać na okazję albo zagrożenie, żeby nie skończyć z napisaem game over (a o napis ten bardzo, bardzo łatwo, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności). Wydawałoby się, że skoro to paragrafówka, to wszystkie walki są zaplanowane z góry – ale jednak nie. Wiele razy dostajemy możliwość użycia umiejętności lub dokonania wyboru przed walką (np. zaczaić się za rogiem, skoczyć wrogom na głowy, czy odwrócic ich uwagę) – i w zależności od wyboru (plus zazwyczaj też krótkiego zręcznościowego elementu z machaniem myszką) walka wygląda inaczej – część wrogów ginie, część jest ranna, część później wejdzie do akcji, albo na odwrót – my zaczynamy ranni, albo pozbawieni punktów magii. Dodatkowo dochodzą walki losowe, które przytrafią się nam podczas szwędania się po lokacjach (czasem trzeba wrócić do kupca lub questów pobocznych – a i owszem, są tu i takie :D).

Fabularnie jest tak sztampowo i sztywno, jak to tylko możliwe ;). Jest dobro, jest zło, wszystko jest biało – czarne, nasz bohater jest ucieleśnieniem cnót wszelakich, mistrzem walk, panem i władcą. Aż się niedobrze robi :). Jak byłem młodszy takie klimaty bardzo mi odpowiadały, chyba z tego etapu jednakże wyrosłem.  Niemniej jednak, fabuła aż tak nie boli, mimo że po książkogrze spodziewałem się nieco więcej w tej kwestii – a dostajemy prostą podróż przez kilka krain i ostateczne starcie z głównym złym w jego twierdzy na samym jej szczycie. Chronologicznie akcja toczy się już po wydarzeniach z książek wydanych w Polsce. Samotny Wilk jest już wypasiony, podpakowany i utytułowany – nie jestem pewien, czy to całkowicie nowa historia po tomie 29, czy może któryś z późniejszych tomów.

Pozostaje więc pytanie – grać czy nie grać? Mimo wszystko zagrać, zwłaszcza jeśli ktoś ma do tego typu rozrywki sentyment – nie kala pamięci o dawnych czasach, nie jest szybkim skokiem na kasę kosztem moich łez wzruszenia, jest porządnie odwalonym kawałkiem rzemieślniczej roboty. A że momentami nudnawej, powtarzalnej i maksymalnie stereotypowej? Wspomnienia zawsze wszystko upiększają :).

Mocne 3/5

 

Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył JRK/

Dodane: 29.11.2014, zmiany: 03.01.2017


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?