Lunar: The Silver Star

Wydania
1992()
1992()
Ogólnie
Oryginalne wydanie pierwszej części sagi Lunar to klasyczny jrpg.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
17.05.2023

Naście lat temu ograłem sobie grę na GBA: "Lunar Legend". Był to okrojony odpowiednik "Lunar: Silver Star Story" z PSX/Saturn. Nie wiedziałem, że aż tak okrojony, więc postanowiłem przyjrzeć się temu z bliska. Okazuje się, że pierwszy Lunar jest w czterech różnych wersjach, w zasadzie można mówić o remake'ach. Oryginał ukazał się na Sega CD. Następnie ukazał się remake na Saturna, który został sportowany na PSX, PC i w końcu na iOS. Na tej wersji oparty jest "Lunar Legend" oraz "Harmony" na PSP, w zasadzie oba remake'i. Cóż było zrobić, ograłem wszystkie 4 wersje. Która jest najlepsza? Na to nie ma dobrej i jednoznacznej odpowiedzi. Zawsze trzeba iść na kompromisy.

Historia jest wspólna we wszystkich wersjach, ale na Sedze jest nieco prostsza, bo w remake'ach została rozszerzona. Główny bohater to Alex grający na harfie, który marzy zostać dragonmasterem. Przygoda zaczyna się prosto, od chęci zdobycia smoczego diamentu, a skończy się na ratowaniu świata przed złym imperatorem. Alexowi zawsze towarzyszy Nall, latający "kotek" (to nie jest kot). Towarzyszy mu Luna, adoptowana siostra (więc nie siostra) i Ramus, kolega z wioski. Nie należy się do nich przyzwyczajać, bo szybko towarzysze zostaną podmienieni. W każdym razie, Luna odejdzie dużo szybciej niż w późniejszych wersjach. Ogólnie historia jest spoko, podszyta humorem, jednak najsłabsza ze wszystkich wersji, bo ta została później znacznie rozszerzona.

Rozgrywka w wersji SegaCD to najprostszy standard jrpg (oprócz bitew) i to taki ala wczesny "Dragon Quest". Tutaj mamy mapę świata oraz losowe walki z niewidocznymi przeciwnikami. Naprzemiennie eksplorujemy miasta oraz lochy. Same lochy nie mają nic do zaoferowania, tylko jedne z nich używają przycisków do kombinacji otwierania i zamykania bram. Pozostałe koncentrują się na labiryntowych sztuczkach powodujących łatwe zgubienie się. Oprócz losowych walk znajdziemy tylko skrzynie, czasem zamknięte do czasu aż odblokujemy złodziejskie umiejętności. Gra jest archaiczna i stawia na grind. Chamski grind w stylu: idziemy do nowej miejscówki gdzie nowi przeciwnicy są nieco silniejsi, a bohaterów nie stać na nowy ekwipunek. Co robimy? Kręcimy się w kółko i walczymy. Gra oferuje znajdźki w postaci plakatów bohaterek oraz kilka ocenzurowanych scenek w łaźni. Cechą charakterystyczną gry jest brak możliwości spania w gospodzie. Leczymy się na mapie świata dotykając monumentów. Nie ma posągów Ateny w miastach jakie spotkamy w remake'ach. Gra też nie oferuje żadnego środka transportu (balonu nie liczę), którym można swobodnie podróżować po świecie i odkrywać ukryte miejsca. Jest tylko przedmiot, którym teleportujemy się do znanych już miast.

System walki jest nieco niestandardowy, ponieważ uwzględnia ruch postaci na polu bitwy. Ruch następuje automatycznie, gdy wybieramy cel ataku, nie widzimy też żadnej siatki. Nie jest to system z taktycznych rpg. Każda postać ma określoną liczbę ruchu oraz ilość ataków w rundzie. Działa to szybko i sprawnie. W grze jest dużo mniej bossów niż w remake'ach. System walki jest fazowy, czyli najpierw wybieramy opcje, potem oglądamy. Jest też opcja AI, w której nie robimy nic, tylko oglądamy. Działa to sprawnie, ale tylko w atakach fizycznych. Mimo ustawiania opcji używania magii i przedmiotów z AI to nie działało to w ogóle. Podobnie z leczeniem. W remake'ach działało to dużo lepiej.

System rozwoju jest standardowy do bólu. Wbijamy level, rosną statsy. Każda postać może czarować. W zasadzie jedna postać używa umiejętności, ala zasada jest identyczna. Tutaj nie ma mieszania: albo czary albo skille. Alex w remake'ach mógł czarować, ale też miał umiejętności. Tutaj ma tylko czary, więc żadnego "tańca mieczy" nie ma.

Grafika jak na tę platformę jest dobra. Gra wykorzystuje CD-ROM w zasadzie tylko do muzyki. Nieliczne przerywniki to w zasadzie statyczne obrazki z niewielką dozą animacji (panorama albo niewielkie obiekty). Poruszanie npc-ów jest dziwne: płynny ruch z pauzą co kafelek. W grze są tylko duże litery co jest dość nieczytelne. Muzyka jest świetna, ale całkiem inna niż w remake'ach, chyba jest mniej kawałków. Która lepsza to rzecz gustu. Jest kilka nielicznych otworów na chipie Yamahy, ale to na pewno usłyszycie. Czasem można usłyszeć digitalizacje mowy. Tytułowa piosenka jest całkiem inna, tandetna w stylu lat 80-tych, ale i tak lepsza niż ten smutas "Wings". Co ciekawe, wersja japońska ma ten utwór w innej aranżacji. Interfejs jest niezły, częściowo lepszy niż ten w PSX. Gra jest archaiczna, więc nie mówi, który przedmiot jest lepszy czy gorszy i co robi. Każdy bohater ma kilka miejsc w osobistym ekwipunku oraz jeden wspólny dla wszystkich. Jak się zapełni i otworzymy skrzynkę to musimy jakiś przedmiot wyrzucić. Jeśli nie wyrzucimy to stracimy przedmiot ze skrzyni, co jest trochę bez sensu. Osobisty ekwipunek jest połączony, na PSX było osobno rzeczy na sobie i rzeczy w kieszeni. Jest to bardziej elastyczne, bo nie używając np. pierścionków można wziąć więcej ziółek. Odpada też przekładanie przedmiotów, bo w wersji PSX plecak należał do Nalla i należało najpierw komuś coś dać, by ten mógł to założyć. Tutaj to działa dużo lepiej.

Dzisiaj scena moderska działa prężnie, więc można zmodyfikować nieco grę. Jest mod, który dodaje małe litery, co poprawia czytelność. Niektóre pozostają duże, te w przerywnikowych obrazkach. Usuwa nieliczną amerykańską cenzurę (pentagramy i mozaikę). Dodaje wybór poziomu trudności: z wersji amerykańskiej i japońskiej.

Teraz porównam różne wersje tej gry. Jak dla mnie "Lunar" na SegaCD w ramach platformy to jedna z lepszych gier, choć nie pamiętam czy lepsza od "Vay". Jednak w porównaniu do remake'ów to najsłabszy wybór, choć całkiem inny gameplay. Główną zaletą jest świetna muzyka, niezły interfejs. Wadą jest grind, choć dla niektórych to będzie zaleta, bo im późniejszy port to jest łatwiej.

Kolejny "Lunar" to remake na Saturna, PC, PSX i iOS. Historia została mocno rozszerzona, dodano więcej postaci, bossów. Zmieniono mechanikę walki. Nie ma niewidzialnych przeciwników, a co za tym idzie zmieniono mapki lochów i uatrakcyjniono jest różnymi interakcjami. Chodzimy po mapie świata, ale tam nie walczymy, a sama mapa jest bardzo zminiaturyzowana, więc nie dziwi, że w kolejnych remake'ach z niej zrezygnowano. Dodano skille i zmieniono część czarów. Interfejs ekwipunku jest dużo gorszy niż na Sedze. Grafika jest dużo lepsza, ale bardziej nawiązuje do SNESa, więc nie wykorzystuje możliwości 32-bitowych konsol. Dodano za to animowane wstawki FMV. Muzyka jest nowa, ale nie w formie CD, więc brzmienie instrumentów jest różne w każdym porcie. Wersja PC nie ma angielskiego tłumaczenia, ale posiada najlepsze wstawki FMV w wysokiej rozdzielczości. Wersje Saturn są dwie i obie japońske. Pierwsza posiada wstawki FMV w niskiej jakości, druga tzw. "Complete" wymaga dekodera MPEG "Movie Card" i posiada FMV lepsze niż na PSX, ale gorsze niż na PC. Istnieje tłumaczenie do wersji "niekomplete", do "Complete" jest w toku. Wersja PSX jest od razu "Complete" i ma niezłe wstawki FMV (ma odpowiednie hardware do tego), ma jeszcze kilka ekskluzywnych przedmiotów w grze (np. plakaty), bonusowe obszary i dialogi. Animacje w wersjach angielskich są bez napisów (japońskie je mają), więc jedyny sposób by je mieć to mody typu undub.

"Lunar Legend" na GBA to okrojona wersja bazująca na tej z PSX/Saturn. Nie jest najgorsza, bo grało się przyjemnie. Zmniejszono ilość dungeonów i pozmieniano trochę historię. Przykładowo: od razu na początku mamy Nasha, nie ma jaskini z Białym Smokiem, znajdziemy go w świątyni w lesie, nie ma zadania z mapą dla kapitana statku, trzeba pokonać piratów. Grafika choć podobna to ma lepsze sprajty, lepszy interfejs. Brakuje oczywiście FMV. Zmieniono kolejny raz mechanikę walki. Znowu są losowe z niewidzialnymi przeciwnikami. Nie ma też możliwości ruchu w czasie walki, dodano za to coś w rodzaju limit breaków. Muzyka, choć świetna to została zdegradowana przez słabe brzmienie. Na mapie świata nie chodzimy, wybieramy tylko miejsce przeznaczenia. Nie jest to wada, bo to chodzenie w wersji PSX nic nie wnosiło.

No i w końcu wersja "Harmony". Wygląda najładniej, namalowano wszystko od nowa, jest nieco inny rzut izometryczny, przearanżowana muzyka, niewielkie zmiany w dialogach czy cutscenkach (zamiast tytułowej piosenki jest prolog). Mały ekran konsoli zmusił też do pewnych zmian w mapach. Są one mniejsze (oczywiście podobne, ale inne). Mechanika walki powraca do tej z PSX, ale dodaje limit breaki z "Lunar Legend". Jest to w zasadzie najprzyjemniejsza dla oka wersja, ale małe lokacje denerwują, bo na chwilę przyciemniają obraz (loading/przerys?) przy przechodzeniu do następnej. Powrót odradza przeciwników, a ciasnota nie nie pozwala ich unikać. No i walki są dużo wolniejsze, bo są bardziej animowane. Zawalono sprawę z FMV, są stare i w formacie 4:3. Na plus ekwipunek i jego obsługa.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Cholok/

Dodane: 21.11.2013, zmiany: 17.05.2023


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?