Lord of The Rings (The): Volume One

Pierwsze wrażenie
Pierwsze wrażenie, czyli rzecz bardzo ważna jest bardzo, bardzo złe. Od razu widać, że nad grą nie pracowało za dużo osób. Myślałem nawet, że ktoś sobie żarty stroi :) . Gdyby ktoś chciał dać mi tą grę na urodziny to bym go za to z domu wyprosił. ;)

Fabuła
Już raz o niej pisałem- przy okazji recenzji gry Lord of The Rings (The): The Fellowship of The Ring (GBA). Jest identycznie taka sama, jak w reszcie gier o Frodzie i jego qumplach. Podczas urodzin wuja Froda - Bilbo dowiadujemy się o magicznym pierścieniu. Gandalf - jeden z najlepszych przyjaciół solenizanta prosi, a właściwie rozkazuje nam chronić pierścień przed siłami zła, aż do chwili jego zniszczenia. Zbieramy paczkę i ruszamy...

Grafika
Nie wiem jak wyglądała dobra grafika w roku 1994, ale chyba nie tak! Kolorów jest bardzo mało i na dodatek wszystkie są ciemne. Wątpię żeby ktoś znalazł tam jakiś jasny kolor. Jakoś to nie pasuje do klimatu WP. Wszystkie postacie jak i drzewa oraz budynki są identyczne, poza tym, że mają inne kolory (tylko w przypadku postaci rzecz jasna). Totalny kicz!

Muzyka
Znowu coś co nie pasuje do WP. Ponura i smutna melodia, która zamiast uprzyjemniać denerwuje.

Walka
Mamy do wyboru dwie możliwości: obrona lub atak. Jedyną rzeczą dobrą jest to, że np. wąż umiera po jednym dźgnięciu mieczem, a wilk po trzech, czterech. I tak nie wliczam tego do plusów (mało).

Statystyki
I znowu mało. Tylko imię, punkty życia, siła, zręczność i exp.

Podsumowanie
Znani i cenieni (jak sądzę) ludzie z Interplay chyba zrobili tą grę z przymusu. Daję jej bardzo niską ocenę, gdyż mimo starań nie znalazłem żadnych większych plusów.

Plusy
-brak!

Minusy
-wszystko!

Ocena ogólna 1/5