Front Mission (JAP) (WonderSwan)

Front Mission (JAP)

Wydania
2002()
Ogólnie
Znana seria Front Mission- czyli opowieść o walkach mechów w świecie przyszłości doczekała się konwersji na Wonderswana. Jest to przeniesienie części 1- ze SNES-a. Prawdopodobnie dość wierne, żeby nie użyć swierdzenia "zżynka" :) Mamy więc w dalszym ciągu grę składającą się z szeregu misji, będących turowymi walkami, a między nimi trochę gadania i możliwość zakupów/ przezbrojenia mechów. Było? Było! Ale jeśli macie WSWC, a nie graliście w wersję ze SNES (no i oczywiście język japoński macie w małym palcu), to warto w to zagrać :)
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
09.06.2008
:
Nie tak dawno skończyłem opisywać inną grę od Square - Final Fantasy, a tu już w ręce dopadłem kolejne ich dzieło o nazwie Front Mission. Gra jest troszeczkę inna niż wszystkie dotychczasowe poznane przeze mnie gry rpg. Chodzi tutaj o sam klimat gry, bowiem zwykle rpg kojarzą mi się przede wszystkim z rycerzami, smokami, mieczami, czarami i innymi potworami w normalnej mangowej oprawie, a przy Front Mission tego na pewno nie uświadczymy. Oczywiście gra sama w sobie jest czystym rpg, tyle że z gatunku taktycznych. Przejdźmy może zatem do sedna.

Front Mission na Wonderswan!
Front Mission jest serią gier z gatunku taktycznych rpg, które ukazały się na wiele platform, między innymi na Super Nintendo, Sony Playstation, a nie tak dawno na Nintendo DS. Mowa tutaj oczywiście o pierwszej części Front Mission, gdyż jest ich kilka. Oryginalnie było tylko na Super Nintendo, a na resztę to same już remaki, oczywiście tylko w języku japońskim, jednak istnieją zapaleńcy co przetłumaczyli (wersję z SNESa) na język angielski, a nawet polski! Jeżeli natomiast mówimy o wersji na Wonderswana, to musimy się nacieszyć jednym językiem, mianowicie japońskim.

404 - Hero not found? Początek gry
Fajna sprawa jest w menu głównym gry, cokolwiek nie zrobimy przypomina jakiś system operacyjny. Pierwszym zadaniem jest nadanie imienia naszemu bohaterowi, który domyślnie nazywa się Loid Clive (Roid? od jap. Roido można zatem tłumaczyć na wiele sposobów). Akcja toczy się w 2090 roku, gdzie wcielamy się w rolę naszego bohatera, który jest urzędnikiem OCE (Oceania Community Union). Wraz ze swoim składem mieli do wykonania misję przy składzie naboi USN (United States of the New Continent). Dziewczyna Loida - Karen Meure - zaczęła szybciej operację. Spokojna misja została jednak szybko naruszona, gdyż odział USN prowadzone przez kapitana Driscoll'a śledził Karen od samego początku. Dziewczyna została złapana, w składzie nastąpił wybuch, odział USN się ulotnił, a cała wina spadła na Loida, który został zawieszony na swoim stanowisku. Rok później pułkownik Guri Olson szuka Loida (gdyż był znakomitym wojownikiem), aby pomógł im w pewnej misji. Loid postanawia się przyłączyć, gdyż ma okazje odegrać się na USN za swoją Karen.

Poważna grafika klimatem gry!
Niektórzy z was mogą być zawiedzeni, gdyż gra nie jest kolejną jakąś bajkową opowieścią o zbieraniu kryształków i kolorową mangową graficzką jak to miało miejsce w wielu grach rpg. Square zaoferowało nam coś nowego, mianowicie grafikę zbliżoną nieco do realnego świata (bardziej taką poważniejszą), postacie wzorowane prawdopodobnie na zdjęciach (e, może to jednak przesada), ale w każdym bądź razie postacie bardziej przypominają coś poważniejszego niż bajkowego. To samo można powiedzieć o otoczeniu, dzieje się tak ze względu na żywsze kolory, które całkowicie wpłynęły na klimat gry. Na temat dźwięków i melodyjek to chyba standard - wypadają jak wypadają, nie jest to coś złego, ale całkowicie dobrego też nie. Czego można od wonderswana wymagać, prawda? Jednak to wszystko komponuje się bardzo dobrze.

Granat konkretną formą rozrywki
We Front Mission nie będziemy trzaskać się elfami, magami itp. trolami. Nic z tych rzeczy. Nasza postać wskakuje do gigantycznego robota (no tak, można było to przewidzieć, jak nie elfy to Mega Zordy) i rozwalamy przeciwników. Możliwości jest naprawdę niemało, ale może wszystko po kolei. Jak już dwukrotnie przynajmniej wspomniałem, gra jest z gatunku taktycznych rpg. Na planszę jest nałożona specjalna siatka, która oznacza pola, po których mogą się poruszać nasze postacie (mega zordy). No i zadanie jest bardzo proste, musimy się zbliżyć do przeciwnika i go wykończyć. Nasze roboty mają energię w czterech miejscach: lewa ręka, prawda ręka, nogi i ciało. Jak nam rozwalą ręce, to będzie problem z atakowaniem, jak rozwalą nogi no to z poruszaniem, natomiast jak rozwali się ciało, to koniec z naszą postacią. W przeciwieństwie do innych taktycznych rpgów, we Front Mission nie ma czegoś takiego jak atak z czterech stron, nieważne, z której strony zaatakujemy - będzie zawsze ten sam efekt, co nie oznacza, że będzie łatwo. Wiadomo, że trzeba przyjąć konkretną taktykę, aby nikogo z drużyny nie stracić, a wroga wykończyć.

Baza jest naszym menu
Baza to podstawa, to właśnie w niej wybieramy się na misję, rozmawiamy z dowódcą i przede wszystkim mamy sklep, który jest naprawdę bardzo rozbudowany i ważny. W sklepie sprzedajemy części, bądź też je kupujemy, przy czym udoskonalamy naszego robota w sposób nam odpowiadający. Mamy możliwość nazwania naszej maszyny jak chcemy, wymieniać mu części (lewej ręki, prawej, nogi czy ciało). Trzeba jednak przypatrzeć się uważnie niektórym częściom, gdyż dodają do HP, ale atak mają bardzo słaby, natomiast te z lepszym atakiem, mają słabsze HP, więc przyjdzie nam czasami wybierać czy słaba-mocna postać, czy wytrzymała-słaba postać. Zakup odpowiedniej broni, wyrzutni rakiet, czy jakieś innej maszynówki także może się przydać. Kolejnym fajnym bajerem jest wymiana części w naszym robozordzie. Jeżeli cokolwiek mu zmienimy (ciało, ręce, nogi, czy nawet broń) to wszystko widać, wszystko się zmienia - cały wygląd. Ale to nie wszystko, mam, bowiem możliwość przemalowania naszego robota na nasz ulubiony kolor (((_^). To ci dopiero zabawa, jednak za niektóre kolorki trzeba zapłacić, a z pieniędzmi nie jest lekko.

Summarum
Bez wątpienia Front Mission jest jedną z perełek Square, która trafiła na Wonderswana. Wspaniała grafika, rozrywka, dźwięk i melodie. Taktyczny sposób walki w jaki został przedstawiony też robi wrażenie. A nie mówiąc już o możliwościach majsterkowania przy swoich mega zordach. Jednak powiem szczerze, że gra po dłuższej czasie jakoś tak mi nie przypadła do gustu i staje się monotonna. Może to też dlatego, że nie posiadam za bardzo jakieś takiej cierpliwości co do taktycznych RPG. Ocena cztery na pięć myślę że będzie tutaj pasować bardzo dobrze. No bo popatrzmy: Front Mission już było kilka lat temu na Super Nintendo. Teraz wyszło na Wonderswana i żadnej różnicy praktycznie nie ma. Niby remake, ale nic nowego nie wnosi, wszystko zostaje na swoim miejscu, czyli to co ofiarował nam SNES. No i na dodatek język japoński jest jak najbardziej mile widziany w grze (((_^)
To do następnego razu! Jya!

Moja ocena: 4/5

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl


Obrazki z gry:

Dodane: 08.06.2003, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?