Riviera: The Promised Land

Yakusoku No Chi Riviera (JAP)
Wydania
2004()
2005()
Ogólnie
Kolorowy i cieszący oko, choć z nieco dziwną grafiką mordek postaci erpeg. Składa się głównie z walk, potem następuje jeszcze kilka walk, w przerwach toczymy zaś walki :) Ok, trochę przesadzam.. Sporo też w końcu poczytamy dialogów (na które na szczęście nie mamy wpływu i przez nieznajomość języka rozgrywki sobie nie popsujemy). W grze sterujemy dwójką bohaterów (+ ich nie walczącym, ale za to gadającym kotem), wybierając im kolejne plansze do odwiedzenia. A tam czekają na nas... zgadliście- walki! Walczymy w systemie turowym, wydając rozkazy i podziwiając malutkie animacje ludzików i potworków.
Widok
Izometr
Walka
Turówki
Recenzje
Nerka99
Autor: Nerka99
02.07.2005
Mam zaszczyt recenzować dziś świetną grę, ale zasiadając do pisania tej recenzji nasunęło mi się na myśl pewne stwierdzenie: Japończycy są już tak bogaci, że nie zależy im za bardzo na rynkach Europy i USA w dziedzinie elektronicznej rozrywki. Przecież istnieje taki ogrom wspaniałych gier nie wydanych nigdy poza granicami kraju kwitnących wiśni (a jeśli już zostały to z rocznym bądź większym opóźnieniem), wiele z tych gier możecie zobaczyć na tej stronie i zapewne wielu z was ogarnia nostalgia na myśl że nigdy w nie nie pogracie ze zrozumieniem, no chyba że dzięki kilku zapaleńcom którzy może kiedyś przetłumaczą dany tytuł. Przykładów nie trzeba szukać daleko: seria Fire Emblem- bodajże tylko 2 części wydane oficjalnie po angielsku; Front mission- dopiero 3 część serii wydana w zrozumiałym języku (w pierwszą mogliśmy grać dzięki fanowskiemu tłumaczeniu), seria Super robot wars, czy wiele innych które nigdy nie zostały oficjalnie przetłumaczone jak choćby seria Tales of... Nie potrafię tego wyjaśnić, może Japończycy uznali że Europejczykom nie spodoba się styl graficzny gier, bo w końcu większość z nich jest w konwencji manga/anime, nie wiem. Faktem pozostanie, że każde japońskie rpg wydane oficjalnie w zrozumiałym języku przyprawia mnie o szybsze bicie serca - i nie inaczej było z opisywanym dziś tytułem, który przebył do nas daleką drogę: począwszy od konsolki Wonderswan Color w 2002 roku aż po GBA rok temu, by w końcu kilka dni temu zawitać do nas języku angielskim, no i muszę przyznać że gra była warta czekania. Nie przedłużając już zbytnio (i tak pewnie nikt tego wstępu nie czytał tylko przeszedł do konkretów) przechodzę do właściwej recenzji.

Fabuła:
I tu spore zaskoczenie - gra japońska jak najbardziej w konwencji manga/anime, a tu odniesienia do mitologii nordyckiej i wierzeń wikingów, no nie powiem całkiem miło mnie to zaskoczyło, tym bardziej że swego czasu interesowałem się wikingami i ich wierzeniami. Fabuła mówi nam o wojnie Asgardu z Utgardem (siedziba bogów i piekło w wierzeniach wikingów), gdy świat zbliża się do Ragnaroku (koniec znanego nam świata po którym jesion- drzewo życia odpowiedzialne za życie na planecie miało powołać nowy ład i zasiedlić planetę "nowymi ludźmi"... o ile niczego nie poplątałem ale w każdym bądź razie jest to koniec świata) bogowie stworzyli Grim Angelów i wykuli dla nich boskie bronie zwane Divinerami i przy pomocy tychże aniołów Utgard został pokonany.
Tysiąc lat minęło, a my poznajemy naszego bohatera Ein'a jednego z aniołów wykonujących boskie wyroki. Nasz bohater zmierza do krainy Riviery z zamiarem jej zniszczenia, gdyż zaczęły tam pojawiać się demony i miejsce to zostało wybrane na przywrócenie utraconej potęgi Utgardu, co groziło kolejną wojną i nadejściem Ragnaroku. Los (i kilka guzów:D) sprawił że nasz bohater budzi się bez pamięci w Rivierze i... no właśnie i tu zaczyna się właściwa przygoda i nie mam zamiaru psuć nikomu rozgrywki.

Rozgrywka:
Gra jest dosyć specyficzna i trzeba się początkowo przyzwyczaić do kilu nietypowych rozwiązań, ale nie ma co się martwić cały pierwszy "rozdział" gry jest swego rodzaju tutorialem wprowadzającym nas w rozgrywkę. Na pewno nietypowe jest poruszanie się po świecie: nie chodzimy swobodnie tak jak to ma miejsce w innych rpg tylko wybieramy kierunek z kilku obecnych: czyli np. idź do przodu, cofnij się, zeskocz itp. Dziwnie rozwiązane jest też badanie naszego otoczenia, naciskamy odpowiedni przycisk i możemy wybrać dostępne elementy otoczenia w którym aktualnie jesteśmy (np. skrzynkę, drzewo, ścianę), niektóre możemy oglądać swobodnie a za niektóre "cenne" miejsca musimy zapłacić punktami obserwacji które są nam przyznawane po każdej walce (odpowiednio od noty jaką otrzymamy w walce dostajemy odpowiednią ilość pkt.) Podczas badania otoczenia można się natknąć na wiele pułapek, lub przedmiotów do których zdobycia jest wymagana nasza zręczność, a wtedy włączają się "mini gierki" np: musimy odpowiednią ilość razy nacisnąć jakiś przycisk albo wprowadzić kombinację klawiszy, oczywiście wszystko to zanim upłynie czas.

A przechodząc właśnie do walki: na początku wybieramy sobie 3 bohaterów którymi będziemy walczyć (Ein'a plus 2 dziewczyn z 4 możliwych) i następnie 4 przedmioty. Po tym zostajemy przeniesieni na ekran walki: przeciwnicy i my stoimy w miejscu i tylko odpowiednio wybieramy jaką bronią ma zaatakować nasz bohater. Ataki są bardzo widowiskowe i ładnie animowane, każdy z naszych bohaterów inaczej posługuję się każdą bronią, do tego każdy z bohaterów może wykonać daną bronią atak specjalny do którego potrzebne jest naładowanie tzw. paska Owerdrive (pasek powoli się uzupełnia przy każdym trafionym uderzeniu w przeciwnika lub przy każdym ciosie jaki otrzymamy). Do tego wszystkiego każda broń ma ograniczoną liczbę użyć zanim pęknie i zniknie z inwentarza więc trzeba uważnie dobierać broń do przeciwnika.

Podwyższanie współczynników, bo standardowego lewelowania tu brak, również zostało bardzo ciekawie rozwiązane, mianowicie można to zrobić na dwa sposoby: albo wyszukując w otoczeniu pewne rzeczy jak np. duszki many zwiększające wszystkim bohaterom współczynnik, albo szkoląc się w używaniu danej broni; bo każdy bohater by używać ataku specjalnego danej broni musi się wyszkolić w jej używaniu, czyli uderzyć nią odpowiednią ilość razy, a gdy zapełni pasek uczy się ataku specjalnego i dodatkowo powiększa swoje współczynniki. Do tego trzeba dodać że broni jest naprawdę sporo i każda ma swój unikalny atak do nauczenia się. Kolejną ciekawą rzeczą dorzucona przez autorów jest fakt, że do drużyny Ein'a dołączają się same kobiety u których zdobywamy "wpływy" poprzez odpowiednie decyzje w trakcie gry np. trzeba było wybrać najgrubszą (wiadomo że wybrana obrazi się) i tym samym gra dodatkowo stała się też Date simem gdyż na pod koniec gry ta z którą mieliśmy najlepszy kontakt... sprawdźcie sami:P

Grafika:
O tej można się tylko wyrażać w superlatywach - grafika jest piękna (szczególnie tła), walki widowiskowe, wszystko wyraźne i czytelne. W trakcie gry jest sporo obrazków przerywnikowych (możliwe że gra jest na podstawie jakiegoś anime ale nic mi o tym nie wiadomo). A gdy do tego wszystkiego jest się jeszcze fanem japońskiej kreski, to na pewno się w tej kwestii nie zawiedzie.
Nie ma sensu dłużej się rozprawiać nad grafiką, gdyż są gusta i guściki, każdy niech sam spojrzy na screeny i sprawdzi czy mu taka grafika odpowiada, mi osobiście bardzo się podobała.

Muzyka:
O dziwo jest całkiem sporo "motywów" muzycznych w tej grze - oddzielne przy podróżowaniu, walkach, a nawet ustalaniu inwentarza. Wszystko jest pięknie dobrane i idealnie komponuje się z tym co widzimy na ekranie, do tego każdy z bohaterów podczas używania ataku specjalnego przemawia swoim głosikem który jest wyraźny i doskonale zrozumiały, co mnie nawet ucieszyło bo czasem nieliczne głosy w grach na kieszkonsolki brzmią wręcz tragicznie.

Podsumowując:
Jest to naprawdę świetna gra która mnie mocno wciągnęła, ma może jednak tylko jedną malutką wadę na liczniku ostatniego sejwa był tylko 22 godziny... ale w końcu czemu by nie zgrać jeszcze raz ;) Jeśli jesteś fanem japońskich produkcji to i tak nie muszę cię zachęcać, jeśli nie to spróbuj może miło się rozczarujesz. Serdecznie polecam dając równocześnie maksymalną notę.
Ocena 5/5


Obrazki z gry:

Dodane: 20.12.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?