Planescape: Torment: Enhanced Edition (PC)

Planescape: Torment: Enhanced Edition

Wydania
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
Ogólnie
Klasyczna gra uznanego studia Black Isle w wersji odświeżonej przez studio Beamdog.
Widok
izometryczny
Walka
czas rzeczywisty z aktywną pauzą
Recenzje
RUTH-TP
Autor: RUTH-TP
31.12.2021

Legenda, którą obrósł Planescape: Torment, jest zupełnie zasłużona. Jest to gra bowiem niezwykła, chociaż nie dla każdego. Zanim jednak opiszę wam moje wrażenia z przechodzenia tego klasyka wspomnę, że lata temu grałem już w jego oryginalną wersję (której recenzje znajdziecie tutaj), ale przez błędy musiałem przestać grać około 2/3 całej historii. Po latach pojawiła się jednak Enhanced Edition, więc mogłem podejść do Tormenta ponownie i na świeżo.

To nie jest Udręka. To raczej Ekstaza

Grałem w wiele świetnych gier w ogóle, a wśród nich niemałą ilość świetnych erpegów, a jednak Torment jest dla mnie nadal doświadczeniem wyjątkowym. Widać, że ta produkcja w wielu - nomen omen - sferach jest grą z innej epoki. Dzięki niej można istotnie przeżyć jedno z najbardziej niezwykłych, gejmingowych przeżyć. I zaręczam, że nie ma w moich słowach absolutnie nic na wyrost.

Bohatera można kreować właściwie dowolnie, nie licząc [braku] imienia i wyglądu.

Nieliniowość prawie totalna

Tormenta najczęściej porównuje się do gier z serii Baldur's Gate i Icewind Dale. Poniekąd słusznie, bo działają na tym samym silniku, jednak ta gra jest od nich znacznie różna w wielu aspektach. Planescape: Torment jest podobny do Baldurów w tym, że tworzymy tu tylko jedną postać, a pozostałe - stworzone od początku do końca przez scenarzystów - gracz przyłącza do swojej drużyny już w trakcie rozgrywki. Tu jednak nie wybiera się imienia głównego protagonisty, jak również jego płci, rasy, ani w zasadzie czegokolwiek poza startowymi atrybutami (Siłą, Zręcznością, Kondycją, Inteligencją, Charyzmą i Mądrością, w którą szczególnie warto wpakować sporo punktów, bo to otwiera wiele nowych opcji dialogowych).

Głównym bohaterem jest tu więc... Bezimienny z amnezją... Ale chwila - zanim zapytasz "Co? Znowu?" to przypominam, że Torment odbierał protagoniście pamięć zanim to było modne (wink wink Tales of Arise). Co go jednak odróżnia od innych tego typu postaci, to fakt, iż jest... nieśmiertelny. Jego brak imienia i pamięci oraz niemożność bycia zabitym są dla historii bardzo istotne. Warto dodać, że choć śmierć nie stanowi zbyt dużego zagrożenia dla Bezimiennego, to grę można przegrać na kilka specyficznych sposobów, więc mimo wszystko warto być czujnym. Sama gra ma kilka zakończeń, nawet jeśli nie doliczy się tych związanych z przedwczesną porażką.

Gracz może przeczytać krótką biografię każdej postaci z drużyny. 

Co ważne, aspekt jest postawiony tutaj w głównej mierze na fabułę, rozmowy i eksplorację świata, a w znacznie mniejszej części na walkę (nawet finałowy pojedynek można spróbować załatwić wyłącznie słowami). I tę najbardziej charakterystyczną cechę - "rozmowność" - Tormenta widać na każdym kroku. To jak będzie wyglądała gra, ile z niej wyciągniesz, co w niej zobaczysz, w dużej mierze będzie zależało od tego, jak grasz, ile rozmawiasz i jakie decyzje podejmujesz. I to jest wspaniałe.

W wielu przypadkach możesz nie zdawać sobie sprawy z tego, że gra zapisuje twoje najmniejsze nawet wybory, bo nie ma tu typowej dla dzisiejszych gier informacji pokroju "ta postać to zapamięta" i tym podobnych. Niemalże wszystko co robisz i mówisz ma tutaj znaczenie i ktoś się do tego odniesie. Im więcej się dowiesz, tym więcej będziesz mógł powiedzieć innym. Jeśli masz jakiś przedmiot, on gdzieś się przyda. Naprawdę - przechodząc grę jeden tylko raz na pewno nie zorientujesz się, ile drobnych rzeczy, które zrobiłeś lub których zaniechałeś, miało znaczenie, nie mówiąc już nawet o odmiennych decyzjach w jasno zarysowanych wyborach. To absolutnie niesamowite i jeśli wydaje się przytłaczające to masz rację - wydaje ci się. W trakcie gry nie miałem obaw, że mogę sobie zepsuć rozgrywkę lub zakończenie w jakiś niesprawiedliwy sposób.

Lokacje są naprawdę różne, ale wszystkie mają w sobie coś urzekającego.

Ogniem i mieczem? Wolę dialogiem i eksploracją!

Dialogi i eksploracja są głównymi narzędziami, którymi twój Bezimienny będzie się posługiwał w celu poznania swojej tożsamości i odkrycia przyczyny swojej nieśmiertelności. W jego wędrówce wspierać go będzie kilka całkowicie odmiennych postaci, a ich historie są niemalże równie ciekawe co Bezimiennego. Warto również z nimi rozmawiać, gdyż może to rzucić światło na wiele spraw, wzmocnić te postaci, otworzyć nowe opcje dialogowe w innych sytuacjach, pomóc w posunięciu historii do przodu albo lepiej poznać samych siebie.

Kierując Bezimiennym, tworzysz go w zasadzie wedle swojego widzimisię. To ty w trakcie gry ustalasz, jaką będzie miał klasę (wojownik, złodziej, mag) - możesz nawet się pomiędzy nimi "przełączać" w trakcie gry. To ty również określasz, jaki  będzie miał charakter - nie poprzez wybranie jednego z listy kilku dostępnych na początku gry, ale kreując go na bieżąco poprzez wszystko, co robisz.

To ty stwierdzasz, jakie naprawdę są przekonania Bezimiennego, które jego słowa są prawdą, a które fałszem. Ten właśnie element jest czymś, co twórcy Tormenta zrobili doskonale. Nie oznacza to jednak, że nie ma walki w tej grze - będzie też tego trochę, ale ewidentnie daleko do np. nastawionego na liczne starcia z wrogami Icewind Dale. Zróżnicowani pod względem klas, umiejętności i charakterów towarzysze wspierają Bezimienego również w pojedynkach, choć podobno można w grze uciekać od każdego z nich (jeśli ktoś bardzo lubi tryb pacyfisty to może spróbować i tutaj go zasymulować).

Powyższy fragment rozmowy jest świetnym przykładem konstrukcji dialogów.

O Edycji Rozszerzonej

Oczywiście gra jest już wiekowa co niejednokrotnie widać, ale nie zmienia to faktu, że niektóre elementy – szczególnie lokacje – wciąż potrafią zachwycić, a muzyka nie zestarzała się wcale i jest bardzo klimatyczna. Walka pewnie może być dla wielu nieprzyzwyczajonych do klasycznych erpegów Bioware (lub ich duchowych spadkobierców) początkowo wymagająca, ale nie jest też aż tak rozbudowana i skomplikowana, by nie dało się tego ogarnąć z czasem. Pomaga tutaj szczególnie aktywna pauza, dzięki której na spokojnie można wydawać polecenia postaciom z drużyny.

Enhanced Edition dodaje kilka drobnych, ale bardzo praktycznych funkcji. Lekko poprawione efekty graficzne, interfejs dostosowany do wysokich (a przynajmniej wyższych niż oryginalnie) rozdzielczości oraz sterowania dotykowego, wsparcie dla nowych systemów, zapis w chmurze i parę innych usprawnień. Spośród nich warto wspomnieć ten najbardziej chyba praktyczny - podświetlanie elementów interaktywnych po wciśnięciu klawisza Tab. W walce pojawia się też log oraz opcja szybkiego łupienia szczątków wrogów. Można też przybliżać (czego nie polecam) i oddalać widok (co polecam). Pojawiło się sporo opcji i przełączników związanych z ustawieniami graficznymi oraz rozgrywką - co ciekawe, można większość z nich wyłączyć, by np. sprawdzić różnice lub przybliżyć swoje doświadczenie do tego oryginalnego.

Ogólnie jestem zadowolony z remastera, bugów właściwie nie odnotowałem, zwłaszcza poważnych - a oryginał wysypywał mnie nieustannie do pulpitu w pewnym konkretnym momencie, co skutecznie uniemożliwiło mi dalszą grę. Raz tylko faktycznie gra mi się scrashowała, ale chwilę przed tym sama zrobiła zapis na serwerze i właściwie nie straciłem żadnego postępu w historii. o_O 

Ścieżka dźwiękowa jest przeważnie... nietypowa - jakby refleksyjna.

Trzeba być oczytanym

Im więcej mówię o Udręce, tym gorzej dla ciebie, bo tym jest większe ryzyko spojlerów. A tych naprawdę lepiej unikać, bo warto dać się zaskoczyć historii, którą zresztą i tak napiszesz ty sam. Należy jednak cię ostrzec jeśli jesteś zwolennikiem nieustającej akcji i stronisz przy tym od ścian tekstu. Choć opisów i dialogów jest rzeczywiście mnóstwo i one same sprawiają, że chce się je czytać, nadal jest ich wszystko po prostu dużo i zabija się większość uroku gry je pomijając.

Dla mnie mnogość tekstu tutaj to akurat wielka zaleta. Podobnie zresztą jak wiele (celowych lub przypadkowych) odniesień do filozofii - po studiach z tejże wyłapałem tutaj wiele smaczków i nawiązań do różnych prądów myślowych, których nie dostrzegałem przy pierwszym podejściu. Byłem także zachwycony rozwojem fabuły, w której pada m.in. wiele egzystencjalnych pytań.

Polecam z całego serca. Tym bardziej, że dziś nie robi się już gier napisanych w taki sposób.


Cholok
Autor: Cholok
09.10.2017

Nie lubię grać w daną grę więcej niż raz. Musi minąć szmat czasu lub zaistnieć jakiś poważniejszy powód. Akurat tak się złożyło, że minęło kilkanaście lat, wydana została "wersja rozszerzona", niedawno też powstał duchowy następca "Tides of Numenera". Jak dla mnie, jest to wystarczająca ilość powodów by powrócić do dziwnego wieloświata Planescape. Sprawdźmy czy gra jest taka świetna jak kiedyś, czy może zasłona nostalgii przyćmiła nasze zmysły.

Jako że gra nie jest nowa i już została opisana wiele razy to idę na łatwiznę i zajmę się tylko istotnymi kwestiami, głównie jak grę odbieramy dziś. Na początek fabuła. No cóż, jest moc. Jest to jedna z najlepszych historii zawarta w crpg w ogóle. Jest nie tylko ciekawa, ale też wciągająca. Czasem jak widzę teksty, że amnezja to takie typowe, to mnie krew zalewa. Proszę mi wymienić gry, które miały bohatera z amnezją przed Tormentem. Skoro typowe, to pewnie usłyszę kilka tytułów od ręki. Co? Nie słyszę, jakieś zakłócenia...

Idźmy dalej. Mechanika AD&D. Nikt nie narzekał jak rządziła przez kilkanaście lat. Cechą charakterystyczną systemu jest brak umiejętności. Wszystkie możliwości postaci biorą się z podstawowych atrybutów oraz poziomu doświadczenia. Autorzy trochę nagięli zasady AD&D i można co poziom podnieść jeden atrybut głównego bohatera. Także ci co znali na pamięć księgi zaklęć będą nieco zaskoczeni. Ci, którzy lubują się w rozbudowanych drzewkach umiejętności i rozdzielaniu punkcików co poziom będą zawiedzeni. Jednak siłą AD&D nigdy nie była mechanika, a rozbudowane światy. Tutaj Planescape nie zawodzi. Wieloświat łączy swoją kosmologią wszystkie uniwersa AD&D w jeden twór, jednocześnie twórcy dają prztyczka w nos wszystkim oczekującym standardowych klonów tolkienowskiego fantasy. I tak, nie zobaczymy tutaj krasnoludów, elfów czy niziołków, brakuje tu mieczów czy pancerzy, za to znajdziemy szczura, który jest niepokonany, diabła mówiącego prawdę czy zdradzieckiego anioła.

Dialogi to główny element rozgrywki w dużej mierze zależny od statystyk (faworyzowana jest mądrość). Szkoda, że nie ma pokazanych tego typu rzeczy jawnie, jak we współczesnych grach, gdyż dopiero wtedy widać poszczególne zależności. Podobnie jest z charakterem. Prawie każda rozmowa ma wpływ na charakter Bezimiennego. Niestety znowuż tego nie widać. Ostatnia rzecz to frakcje. Jest ich całkiem sporo, ale nie ma systemu reputacji, więc nie działa to zbyt dobrze.

Walka. Wbrew powszechnej opinii nie jest jej mało. Oczywiście, aby przejść grę trzeba zabić tylko parę przeciwników, ale samych konfliktów jest całkiem sporo. Uciekanie z pola walki to jest jednak coś innego. Gra ma jakby przestoje. Po pewnym wypośrodkowanym okresie jest spory kawałek gry, gdzie zadania są tylko dialogowe, znowuż później jest czas gdzie walczy się non stop, wrogowie się odradzają i są elementy hack & slash. System walki to stary automat z aktywną pauzą. Sam system jest jaki jest, ale tutaj jest on w swojej pierwotnej i prymitywnej formie. Skrypty SI są w bardzo szczątkowej formie, toteż walki są raczej słabe. Ideałem byłby system z "Dragon Age", ale nawet nowym grom daleko do niego.

Największą zaletą gry jest jej duża dowolność działania, która jednoznacznie kojarzy się z takimi grami jak Fallout czy Arcanum. Nie objawia się to tylko dodatkowymi ścieżkami dialogowymi przy niektórych współczynnikach postaci, ale też możemy każdego zaatakować, ot tak po prostu. Wiele ścieżek dialogowych prowadzi do tego, że sami możemy być zaatakowani. Dodatkowo towarzyszy nam genialnie zaprojektowana drużyna. Nie dość, że złożona jest z najróżniejszej maści osobliwości fizycznej i psychologicznej, to nasze relacje z nimi też mogą być całkowicie różne: od romansu do zdrady włącznie.

Czas omówić owe rozszerzenia. Jeśli chodzi o grafikę, no cóż, zrobiono niewiele. Prawie nic. Dostosowano rozdzielczość do dzisiejszych standardów, ale na zasadzie pomniejszania z możliwością skalowania. Jedynie przerysowano interfejs i ekwipunek. Cała reszta jest bez zmian łącznie z renderowanymi filmikami. Trochę słabo, ale w sumie nie jest to remake, więc może być. Muzyka została zremasterowana, wciąż jest bardzo dobra (choć ma swoje słabsze fragmenty). Dubbing jest ten sam, uzmysławia też jaki dokonał się postęp w ciągu tych lat (choć głos czaszki był świetny). Cała reszta została praktycznie bez zmian, większość ulepszeń to technikalia: obrysy postaci, poprawki bugów, lepszy pathfinding, ulepszony dziennik i nieco przerobiony UI (brak koła), podświetlanie elementów interaktywnych, skalowalne czcionki. Wiele z tego było już dostępne poprzez mody, ale nie wszystko. Nie wszystko zostało zrobione dobrze do końca np. skalowanie niektórych czcionek (pytajniki na tłach) nie działa, pathfinding czasami też wariował. Dodano też debug console, co akurat przydało się, gdy zgubiłem kluczowy przedmiot. Ogólnie nie jest źle, ale mogło być dużo lepiej. Miał być dodany tzw. unfinished mod, ale go nie dodano.

Jak dla mnie nazywanie tej edycji wersją rozszerzoną jest sporym nadużyciem. Porównajmy chociaż do Wiedźmina czy Divinity OS. Porównajmy też do wydanych przez tego samego developera rozszerzonych wersji Baldur's Gate i podobnych. Jest też przykład z drugiego bieguna: System Shock (także nadużycie), ale też np. FF7 ze steama nie ma nowej nazwy, a zostało dostosowane do dzisiejszego sprzętu. Trzeba traktować tę wersję jako zwykła reedycja, nic więcej. Z tego też względu posiadacze poprzednich wersji nie dostaną niczego nowego, mogą użyć modów. Dla pozostałych to wciąż mocna gra, ale jednocześnie nie każdemu może się podobać ze względu na wiele przestarzałych elementów. Boli też wysoka cena jak za tak starą grę oraz blokowanie sprzedawania oryginalnej wersji. Jednak sztos jest sztosem bez względu na pazerność wydawcy.

Moja ocena: 5/5

2 5.0

Obrazki z gry:

Dodane: 01.10.2020, zmiany: 01.01.2022


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?