Drakengard

Drag-on Dragoon (JAP)
Wydania
2003()
2004()
Ogólnie
Połączenie elementów gier akcji w stylu Dynasty Warriors oraz Panzer Dragoon, czy też dla osób nie kojarzących powyższych tytułów: hack'n'slashem, w którym do robienia kuku wszystkiemu co stanie nam na drodze możemy użyć nie tylko całej maści fajowych zabawek jak miecze czy topory, ale także... smoka!
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Sir_Giurek
Autor: Sir_Giurek
06.08.2009
Square-Enix kojarzy się większości graczy z typowymi przedstawicielami japońskich RPGów, jak chociażby serie Final Fantasy czy Dragon Quest. A jednak spod skrzydeł SE wyszły również inne tytuły jak np. World Fantastica, The Bouncer (oba pod szyldem Square) czy właśnie bohater niniejszej recenzji: Drakengard, wydany w Japonii pod nazwą Drag-On Dragoon. Czym też ów twór jest? Najprościej rzecz ujmując jest to połączenie elementów gier akcji w stylu Dynasty Warriors oraz Panzer Dragoon, czy też dla osób nie kojarzących powyższych tytułów: hack'n'slashem, w którym do robienia kuku wszystkiemu co stanie nam na drodze możemy użyć nie tylko całej maści fajowych zabawek jak miecze czy topory, ale także... smoka. Brzmi interesująco? Zapraszam do lektury.

Świat Drakengarda zastajemy w obliczu wojny pomiędzy dwoma olbrzymimi siłami: Sojuszem oraz Imperium (jakże oryginalne nazwy...). W szeregach tej pierwszej frakcji, która ledwo ledwo broni się przed potęgą Imperium, znajduje się książe Caim, protagonista całej historii i postać, którą przyjdzie nam animować. Poznajemy go w trakcie oblężenia, kiedy to śmiertelnie ranny stara się uratować swoją siostrę, potężną boginię (przyznam, że nie bardzo wiem o co z tą boginią chodzi, z tego co zrozumiałem to jest bardziej tytuł królewski) Furiae, która znajduje się wewnątrz oblężonej fortecy. Jako, że życie naszego herosa wisi na włosku i upływa z niego z każdą minutą, postanawia on za wszelką cenę zabrać do grobu tylu przeciwników ilu mu się tylko uda i otworzyć drogę ucieczki boginii. Sprawa przybiera odrobinę inny obrót, gdy na dziedzińcu zamku znajdujemy "zestrzeloną" i przykutą łańcuchami do podłoża dogorywającą smoczycę. Caim, pałający nienawiścią do owych gadów, które swego czasu zabiły mu rodziców, w pierwszym odruchu unosi miecz, jednak chęć przeżycia oraz żądza zemsty (smoki, które go osierociły były na usługach Imperium) biorą górę - udowadniając swoją wartość, pieczętuje pakt ze smokiem, łącząc swoje życie i przeznaczenie z czerwoną, pokrytą łuską pięknością (trochę mi się to wszystko kojarzyło ze świetnym filmem "Ostatni smok"). Żeby jednak za pięknie nie było, przy okazji paktu Caim traci zdolność mowy, chociaż to akurat mała cena za zyskanie tak potężnego sojusznika i możliwość zemsty.

Osobiście fabuła przypadła mi do gustu (do tego warto zaznaczyć, że jest 5 zakończeń), podobnie jak sposób jej opowiedzenia i same postacie, które biorą udział w grze. Nie ma mowy o jakichś cudach, wszystko jest stosunkowo ograne i przewidywalne, ale podane w tak przyjemny sposób - gra podzielona jest na rozdziały (których jest 13), misje są kolejnymi "pieśniami" i wszystko jest stylizowane na baśń - że na pewne niedociągnięcia można przymknąć oko.

Jeśli zaś chodzi o rozgrywkę, to należy ją podzielić na trzy rodzaje: poziomy, które przemierzamy "z buta", misje, w których latami na smoku oraz te mieszane. Levele piesze to nic innego jak standardowy h'n's, w którym mordujemy setki przeciwników przy użyciu jednej z ośmiu broni (w grze znajdziemy ich więcej, ale na każdą misję w "ekwipunku" możemy mieć tylko osiem zabawek naraz). Do tego każda broń dysponuje własnym atakiem specjalnym (unikalnym zaklęciem jak np. coś w rodzaju fireballa) i leveluje razem z nami, stając się coraz potężniejsza - nie piszę o tym tylko w ramach ciekawostki, jako że jest to dość ważna kwestia. Na początku (pierwsze dwie misje) gra wydaje się strasznie drętwa i wolna, ale jest to spowodowane właśnie "słabością" naszego oręża, później wszystko nabiera rumieńców i gra staje się dynamiczna (do DMC oczywiście nie podskoczy, ale gra się przednio). Niestety, średnio dopracowana kamera czasami utrudnia nam siekaninę, jak na mój gust za wolno się obraca, na szczęście można do tego przywyknąć. Gorzej jest z inną kwestią - zasięgiem wzroku. Rozumiem, że to PS2, i że nie raz i nie dwa na mapie wyświetlane są dziesiątki przeciwników naraz, ale tutaj to jest zdecydowane przegięcie - bardzo często gramy na ślepo, kierując się radarem (którego zasięg imho też rewelacyjny nie jest) szukając przeciwników, których tak naprawdę mamy tuż pod nosem. Irytuje to zwłaszcza na otwartych przestrzeniach, gdzie błądzimy jak pijane i wnerwione dziecko we mgle (dosłownie i w przenośni, lokacje są skąpane bowiem we wszechobecnej mgle, niestety nie usprawiedliwia to żałosnego zasięgu wzroku, jako że przeciwnicy pojawiają się znikąd sporo przed jej granicami. WTF?). Dużo lepiej ma się sprawa misji w zamkniętych pomieszczeniach - tu kamera gubi się znacznie rzadziej, nie ma tez problemu z zasięgiem widzenia.

Misje z grzbietu smoka przypominają arcade-owe samolotówki w stylu Ace Combat (niech mi tylko nikt nie pisze, że to symulator bo śmiechem zabiję), czy wspomniane wyżej Panzer Dragoon. Sterowanie smokiem z początku może przysparzać trochę problemów, ale dość szybko da się opanować. Moim zdaniem poziomy "latane" są najtrudniejszym elementem gry (ale zaznaczę, że w AC też orłem nigdy nie byłem), przeciwników jest sporo, czasami ciężko zapanować nad chaosem powietrznej walki, ale nie można jednak zaprzeczyć, że emocji przysparza to sporo. Ale najlepsze są i tak walki mieszane. Będąc na otwartych, dużych i wolnych od drzew czy innych przeszkadzajek terenach, gdy walczymy pieszo możemy przywołać do pomocy smoczycę, wskoczyć na jej grzbiet i zalewać ogniem wrogie oddziały. Satysfakcja jest olbrzymia (ale żeby nie było - taki ruch nie czyni gry zbyt prostą, smok jest strasznie czuły na ataki artyleryjskie w postaci kuszników czy magów, ponadto są również jednostki odbijające magiczne ataki - a do takich smoczy ogień jest zaliczany) i były to moje ulubione momenty w grze. Utrudnieniem może być tylko fakt, że misje mają limit czasowy - na szczęście jednak jest on odpowiednio wyważony i przeciętny gracz nie powinien mieć raczej problemów.

Za każdego zabitego przeciwnika zdobywamy punkty doświadczenia, co się wiąże z nabijaniem kolejnych poziomów doświadczenia. Niestety podczas awansów zmianie ulegają tylko punkty życia Caima, jego siła i szybkość ataku zależna jest od poziomu i typu broni, a innych statystyk w grze po prostu nie ma. Podobnie z ekwipunkiem - ten ogranicza się tylko i wyłącznie do "koła", do którego wsadzamy do 8 broni.

Zaletą Drakengarda jest możliwość powrotu do wcześniejszych misji, czy to w celu szukania sekretów (skrzynie) czy podlevelowania, jeśli jakiś moment w grze wydaje nam się zbyt trudny. Jeśli chodzi o oprawę audio-wizualną to nie ma co liczyć na to, że wasze oczy przeżyją orgazm, jednakże (przynajmniej to moja opinia) wszystko jest na swoim miejscu i mnie (a już trochę rozpieszczony nextgenami jestem) się to wszystko nawet podobało (zwłaszcza specjalne ataki smoka). Muzyka, dźwięk jak i voice-acting stoją na bardzo przyzwoitym poziomie, jest na czym "zawiesić ucho". Podobnie cut-scenki prezentują bardzo wysoki poziom, ale do tego SE już nas przyzwyczaiło.

Desty mi napomknęła coś, że w dniu premiery gra nie została ciepło przyjęta, ogólne zamieszanie można porównać do tego z Falloutem 3 - ludzie czekali na co innego, SE zapowiadało rozbudowanego RPGa ze smokiem itp., a ludzie dostali po prostu oryginalniejszą siekankę i podobno szybko podzielili się na dwa obozy: fanów i przeciwników. Z perspektywy czasu oraz biorąc pod uwagę fakt, że przed kupnem niniejszego tytułu nigdy o nim nie słyszałem, przyznaję, że to naprawdę solidna i dająca kupę radochy gra, która jednak nie wybija się niczym wyjątkowym. Ot taki lepszy średniak, z którym fani gatunku powinni się zapoznać. Rzekłem ;).

Plusy:
+ Smok :)
+ Zgrabnie opowiedziana fabuła
+ Akcja, akcja, akcja!
+ Oprawa audio
+ Gra jest dość długa
+ 5 różnych zakończeń

Minusy:
- Strasznie mały zasięg wzroku...
- Czasami denerwująca kamera
- To tylko lekko podrasowana zwykła siekanka (co dla niektórych może być zaletą)
- No i grafika mogłaby być odrobinę bardziej szczegółowa
- Czasami łatwo się zgubić

Ocena końcowa: 4-/5


Obrazki z gry:

Dodane: 08.08.2009, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?