Oninaki (Switch)

Oninaki

Wydania
2019()
2019()
Ogólnie
Kolejna produkcja studia Tokyo RPG Factory, odpowiedzialnego za I am Setsuna i Lost Sphear, gdzie motywem przewodnim jest śmierć i reinkarnacja. W przeciwieństwie do poprzedniczek walka toczy się w czasie rzeczywistym.
Widok
Izometr
Walka
Czas rzeczywisty (h&s)
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
15.11.2021

Oninaki to gra stworzona przez studio Tokyo RPG Factory, odpowiedzialne za niezbyt popularną, ale ciepło przeze mnie przyjętą grę I am Setsuna, charakteryzującą się uroczą, choć raczej kameralną fabułą, osadzoną w mroźnej krainie, a przede wszystkim piękną oprawą dźwiękową wykonaną niemal w całości na pianinie. Oninaki przyciągnęło mnie do siebie nietypową kreacją świata, połączoną z przeważnie bardziej mi odpowiadającym stylem walki w czasie rzeczywistym (Setsuna to typowa turówka). Czy jednak ten tytuł spełnił pokładane w nim przeze mnie nadzieje? Niestety nie. Ale może po kolei.

W świecie Oninaki reinkarnacja nie jest jedynie religijnym dogmatem, ale powszechnie znanym faktem. Dusza zmarłego, aby spokojnie przenieść się do nowego życia musi być pozbawiona balastu poprzedniego istnienia, a więc niezałatwionych spraw, gniewu, żalu czy niepokoju o żyjących bliskich. W przeciwnym wypadku pozostaje zagubiona w limbo, nie mogąc się odrodzić, a po jakimś czasie zamienia w Upadłego - potworną istotę, która zaczyna zagrażać żywym. Z tego powodu po czyjejś śmierci jego bliscy nie mogą pozwolić sobie na rozpacz czy nawet jakikolwiek żal za zmarłym, z obawy o to, że powstrzyma go to przed ostatecznym odejściem.

Naszego protagonistę poznajemy jako kilkuletnie dziecko, w momencie, gdy właśnie żegna rodziców zmarłych na zarazę. On również słyszy od wszystkich dorosłych wokół, że nie wolno mu okazywać żalu i smutku po ich utracie. Jak łatwo się domyślić, nie pozostanie to bez wpływu na jego charakter w przyszłości - wyrasta na oschłego i bezpośredniego mężczyznę, pozbawionego, a przynajmniej nie okazującego innym choćby cienia empatii. Staje się członkiem organizacji Obserwatorów, ludzi zdolnych przenikać przez zasłonę oddzielającą świat żywych od limbo, a przez to rozmawiać z duchami i przeprowadzać ich przez proces reinkarnacji, rozwiązując w miarę potrzeby i możliwości stojące na przeszkodzie problemy. Czasem wystarcza doprowadzić delikwenta do rodziny, aby upewnił się, że są bezpieczni, albo w bliskie jego sercu miejsce, które chciał zobaczyć po raz ostatni. 

Jak przystało na tematykę, klimat opowieści jest mroczny, i to bardzo. Historie, które poznajemy są przeważnie tragiczne i często nie mają pozytywnego zakończenia. Żal i nienawiść, które trzymają dusze w limbo wynikają nieraz z niesprawiedliwości czy zdrady. Czasem zdarza się również, że to żyjący ukochany lub członek rodziny nie wyobraża sobie życia bez utraconej osoby, zadaniem Obserwatora może stać się wówczas... pomoc mu w przejściu na drugą stronę - czyli tak, zabójstwo, będące w tym świecie powszechnie akceptowanym rozwiązaniem takich sytuacji. Pewność reinkarnacji przekłada się zresztą również na wyjątkowo dużą liczbę samobójstw - i nie dotyczy to wyłącznie osób ewidentnie pokrzywdzonych przez los, ale czasem po prostu mających nadzieję na lepszy start w kolejnym istnieniu.

Do już i tak ciężkich obowiązków spoczywających na barkach naszego bohatera dołożą się również skutki niepokojów, które coraz silniej zaznaczają się w królestwie - na sile zyskują bowiem kulty, które obiecują swoim wyznawcom bezproblemowe przejście na drugą stronę i pewność spotkania w kolejnym życiu swoich ukochanych (na co gwarancji bynajmniej w świecie gry nie ma), jak również obecność nieuchwytnego mordercy zwanego Nocnym Diabłem. 

Opisane powyżej elementy składają się na nieco poszatkowaną, ale interesującą i nietuzinkową historię. Niestety na jej tle giną kreacje głównych bohaterów - zarówno protagonisty, jak i postaci drugoplanowych, które nie dostają dość "czasu antenowego", abyśmy mogli się z nimi zżyć czy nawet lepiej poznać. Ponadto w połowie rozgrywki następuje gwałtowny zwrot fabuły o 180 stopni i jej styl oraz elementy, na które kładzie największy nacisk zmieniają się - na gorsze. Miejsce przeplatających się historii mieszkańców krainy zajmują teraz osobiste sprawy protagonisty i dążenie do odkrycia prawdy o sobie i świecie, co przyjmuje formę nudnego, schematycznego, a czasem wręcz bezsensownego ciągu wydarzeń. Ma się wrażenie, że twórcom albo zabrakło czasu i budżetu, albo pomysłu, jak tę opowieść ciągnąć dalej. 

Poza byciem psychoterapeutą dla umarłych, rolą Obserwatorów jest też likwidacja tych, którzy zmienili się już w Upadłych, a więc zaczynają zagrażać żywym. Do tego celu zawierają pakty z Demonami, również zagubionymi duszami, które poszukują sensu swojego istnienia i chętnie użyczą nam swoich umiejętności. Każda z tych istot (docelowo 10, a właściwie 11 - ostatnią otrzymujemy już po zakończeniu gry i możemy wykorzystać w opcjonalnych lochach, które stają się wówczas dostępne) pozwala nam korzystać z określonej broni - od katany, przez włócznię, kosę, pistolety, ostrza na łańcuchu, dziwne połączenie tarczy i działa czy wreszcie sztylety), a w miarę wybijania siły wrogiej otrzymujemy specjalne kamienie, pełniące rolę punktów do rozdysponowania na drzewkach zdolności aktywnych i pasywnych. Naraz możemy wyekwipować cztery Demony i przełączać się pomiędzy nimi w locie. 

Gra, oferując różnorodność stylów rozgrywki poprzez szereg różnorodnych broni, jednocześnie sama zniechęca do korzystania z niej. Jako że jak już wspomniałam, rozwój ducha wymaga używania go w starciach przez dłuższy czas, znacznie bardziej efektywne jest ograniczenie się do jednego czy dwóch towarzyszy (no chyba, że ktoś ma ochotę na długotrwały grind), bo częste zmiany sprawią, że żaden nie będzie dość rozwinięty, aby sprostać wyzwaniom w dalszej części gry.

Sam system walki również pozostawia niestety wiele do życzenia. Ma się wrażenie, zwłaszcza na początku, zanim rozwiniemy używanego pomocnika, że na polecenia reaguje on dość ociężale i z pewnym opóźnieniem, co widoczne jest zwłaszcza przy próbie uniku lub odskoku. Daleko tu do płynności i lekkości, jaką charakteryzuje się seria Ys.

Świat, który zwiedzamy składa się z kilku miast, oraz szeregu otaczających je, niezbyt rozległych lokacji, do których trafiamy w miarę przebiegu linii fabularnej - poza tym nie ma potrzeby się po nich kręcić, bo jedyną opcjonalną zawartością są krótkie i monotonne misje od zagubionych duchów, które wymagają zaprowadzenia ich gdzieś, pokonania przeciwnika lub zdobycia i pokazania im określonego przedmiotu, a i nagrody za wykonanie tych zadań - czy to w formie poznania ich historii czy bardziej namacalnej - nie rzucają na kolana.

Zdolność Obserwatorów do przekraczania zasłony pomiędzy światem żywych a limbo przekłada się na fakt, że każde z odwiedzanych miejsc to w rzeczywistości dwie nałożone na siebie, wypełnione przeciwnikami mapy, pomiędzy którymi możemy się dowolnie przełączać - co przypomina system zastosowany w Shadows: Awakening. W przeciwieństwie do wspomnianego tytułu możliwości drzemiące w nim nie zostały jednak wykorzystane - na palcach jednej ręki policzyć można przypadki, w których przekraczanie zasłony stanowi część zagadki środowiskowej. Jedyną zachętą do odwiedzania limbo są skrzynki ze skarbami, rozmieszczone w jej kątach - no i możliwość wybicia zamieszkujących go przeciwników, w celu zdobycia doświadczenia, wspomnianych kamieni, oraz łupów.

System rozwoju i ekwipunku jest dość prosty - wybijając maszkary zdobywamy doświadczenie, które przekłada się na liczbę punktów życia naszej postaci, a aktualnie używany Demon zdobywa kamienie umiejętności. Ze skrzynek i przeciwników wypadają bronie oraz kamienie, które można włożyć w sloty poszczególnych zabawek. Dodatkowo w mieście u alchemika możemy użyć zbędnych nam broni do wzmocnienia tych przydatnych, co powoduje wzrost siły ich ataku (i dezintegracje użytych jako materiał, oczywiście). I tyle - system ten nie wymaga w ogóle podejmowania decyzji, jaką ścieżką podążyć - poza wyborem Demonów, których styl walki odpowiada nam najbardziej oraz aktywnych umiejętności, których każdy demon również może mieć cztery w użytku.

Podsumowując - Oninaki było dla mnie niestety sporym rozczarowaniem. Jej najsilniejszy punkt, czyli fabuła, w połowie rozgrywki traci impet i staje się mocno liniowa i schematyczna. Pod wszystkimi innymi względami tytuł jest co najwyżej przeciętny - jednowymiarowe postacie, niewielkie lokacje, mało rozbudowane mechaniki walki i rozwoju, nużąca eksploracja. Gra odkrywa wszystkie karty w pierwszej ćwiartce rozgrywki, później powielając już jedynie te same schematy. Odnosi się wrażenie, że twórcy mocno przeliczyli swoje siły i musieli naprędce kończyć produkt przed premierą - zderzenie naprawdę interesującego początku z miałką kontynuacją jest wyjątkowo bolesne.  Oprawa dźwiękowa, będąca tak istotnym elementem Setsuny, tu również nie rzuca na kolana - ot, coś plumka w tle i po chwili przestaje się zauważać jej obecność. W przypadku wersji na Nintendo Switch do tej listy żalów dochodzą jeszcze niemiłosiernie długie i częste ekrany wczytywania - zmiana lokacji czy wyświetlenie cutscenki poprzedzone jest minutą obserwacji animowanego kwiatka na czarnym lub białym tle, oraz okresowe przycięcia na sekundę-dwie (na szczęście nie w trakcie walki, bo tu jest płynnie).

W skrócie - ciekawy pomysł z marnym wykonaniem. Do zapoznania się przy dużej promocji i nadmiarze wolnego czasu.

Moja ocena: 6/10


Obrazki z gry:


/Obrazki dostarczyła Lotheneil/

Dodane: 15.11.2021, zmiany: 15.11.2021


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?