Death Roads: Tournament (PC)

Death Roads: Tournament

Wydania
2023( Steam)
2023( Steam)
Ogólnie
Karcianka z elementami taktycznymi oraz progresywnym typem rozwoju w stylu roguelite.
Widok
Z góry
Walka
Turowa
Recenzje
mg-mat
Autor: mg-mat
14.11.2023

Silnik w starym Bucku ryczał jakby zaraz miały z niego wypaść tłoki bokiem. Zed nie przestając cisnąć pedał gazu na maksa, spojrzał w lusterko. Motocyklista właśnie brał się do wyprzedzania, trzymając kierownicę tylko w jednej ręce, w drugiej miał groźnie wyglądający karabin. Szybka zmiana biegów oraz wciśnięcie hamulca sprawiło, że Zedem mocno szarpnęło do przodu, samochód omal nie podskoczył na drodze, ale opłaciło się, Zed poczuł uderzenie w tylny zderzak, a po chwili w lusterku zobaczył jak motocykl koziołkuje, rozlatując się na setki części po poboczu. Wziął głęboki oddech i zwolnił, był już bezpieczny. W Radio - Active FM grała jego ulubiona muzyka, a on z uśmiechem na twarzy właśnie zdążał do mety. Kolejny raz udało mu się zakwalifikować do "Death Roads: Tournament", tym razem czuł, że wygra. Był to winien swojej matce, legendarnej Maggie, która wygrała pierwszy turniej. Bycie synem legendy wcale nie ułatwiało mu sprawy, wszyscy patrzyli na niego spode łba jakby miał jakieś fory, a przecież uczciwie brał udział w kwalifikacjach i nie można mu było odmówić umiejętności. Na mecie czekał na niego sponsor EON Conglomerate, jedna z korporacji, które przetrwały apokalipsę i odnalazły się w tym nowym, okrutnym świecie. Korporacje były według Zeda jak szczury, przetrwały koniec świata tylko po to, aby dalej wyzyskiwać ludzi i czerpać zyski wszędzie tam, gdzie mogły wcisnąć swoje śliskie macki. Otworzył szybę w aucie i szybko podpisał kontrakt. Lalunia chciała coś powiedzieć, ale Zed ruszył z piskiem opon do garażu. Nie miał czasu do stracenia, zresztą nie cierpiał tych fałszywych uśmieszków ważniaków. Miał inne rzeczy na głowie, musiał szybko zrobić przegląd auta, bo już jutro rozpoczynał się kolejny "Death Roads Tournament" , a on Zed "Koleś" Murdock udowodni, że jest godzien miana syna swojej matki i jak ona stanie się legendą bezdroży...

Apokalipsa według The Knights of Unity

Świat ukazany w grze, to mieszanka Fallouta z Mad Maxem, czyli bliżej nieokreślona przyszłość, w której coś poszło nie tak. Paliwa jest jak na lekarstwo, gangi grasują po drogach, a korporacje urządzają sobie turniej, bo czemu nie? Trochę od upadku ludzkości już minęło, a tłuszcza jest żądna rozrywki. Bez zbędnych pytań i dywagacji, wcielamy się więc w jednego z kierowców, który bierze udział w turnieju. Naszym celem jest przejechać całe Stany, zaczynając od zachodniego wybrzeża, aż do mety, która znajduje się w okolicach Nowego Jorku, tu nazwanego ECCT. Oczywiście podróż nie będzie łatwa, bo świat po apokalipsie, to niebezpieczne miejsce i co rusz będziemy napotykać różne gangi łase na nasz dobytek. Ostatecznie jeśli będziemy mieli dużo szczęścia, to w końcu dojedziemy do upragnionego ECCT, a tam na stadionie wśród wrzasków tłumu, stoczymy finalną bitwę, aby na końcu odjechać w glorii i chwale w stronę zachodzącego słońca...

Słońce powoli zachodziło za budę stylizowaną na garaż. Zed oparty o swojego Bucka palił skręta i wpatrywał się zamyślony w ten widok. Pod poniesioną maską auta mechanik grzebał w silniku.
- Musisz uważać z tą zmianą biegów Zed, bo następnym razem skrzynia ci się rozleci na strzępy.
- Nie narzekaj, tylko rób co do ciebie należy Dani.
- Mówię tylko, że następnym razem to ty rozlecisz się na poboczu. Ta skrzynia ledwo zipie.
Zed rzucił niedopałek w kałużę czegoś, co przypominało mieszankę ropy z przepalonym olejem. Jakimś cudem nie doszło do zapłonu.
- Po to mi zamontowałaś tę beczkę oleju na dachu, aby następnym razem do tego nie doszło.
Spojrzał na Dani, była cała umorusana w smarze, ale nadal seksowna jak zwykle, a może nawet bardziej? Po turnieju planował ją stąd zabrać. Jeszcze nie wiedział gdzie, ale wszystko wydawało się lepsze od tej starej budy.
- Gotowe.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Zeda ukazując swój brak w uzębieniu, po czym zatrzasnęła maskę. Odwzajemnił uśmiech wsiadając do samochodu. Ryk silnika rozległ się po pustkowiu, silnik znowu pracował miarowo. Jego duma, "Buck Continental", był gotowy na jutrzejszy rajd.

Death Roads: Tournament

Turniej rozpoczynamy wybierając kierowcę oraz samochód, następnie wybieramy miejsce startu oraz sponsora. Każdy sponsor zapewnia inną premię, co oczywiście przekłada się na rozgrywkę, natomiast wybór trasy może przyczynić się do trudności, bo różne trasy zapewniają inną ilość spotykanych sklepów, mechaników i zdarzeń losowych. Początkowo dostępna jest tylko jedna postać, ale w trakcie naszej podróży przez USA, zmierzymy się z innymi zawodnikami, a jeśli ich pokonamy, to w nagrodę odblokujemy ich na stałe, co pozwoli ich wybrać do kolejnego podejścia. Pierwsze próby raczej skazane są na porażkę, ale jak to w "rogalikach" bywa, nasza gra nie idzie na marne, a my wraz z kolejnymi poziomami odblokowujemy nowe auta oraz lepsze części, co daje nam oczywiście lepsze możliwości przy kolejnym starcie. Jedna rozgrywka trwa pomiędzy 0,5 - 1,5h. Wszystko zależy od tego, jak nam pójdzie. Najważniejszymi polami na mapie są starcia, które są kwintesencją rozgrywki. Trafiając na pole ze starciem, gra nas przenosi na planszę drogi, a my zaczynamy walkę z jednym do kilku przeciwników. Po wygranym starciu w nagrodę wybieramy jakąś część do naszego samochodu oraz zdobywamy złom. Im dalej dojedziemy, tym lepsze części uda nam się zdobyć w walkach lub kupić w sklepach i tak aż do finału. Całość utrzymana jest w lekko komicznym klimacie, co bardzo pasuje do rozgrywki, a sama gra pomimo mocno taktycznego sznytu, pozwala się zrelaksować.
Gra jest ciekawie pomyślaną karcianką i pomimo wydawałoby się skomplikowanego systemu, w istocie gracz szybko się w nim odnajduje. Mocno pomaga w tym prolog, który jest tutaj jednocześnie samouczkiem. Talie podzielone są na kilka grup. Talia kierowcy oraz talia poślizgu zależne są od wybranej postaci oraz auta i nie zmieniają się przez całą grę. Natomiast talia pojazdu zależna jest od zamontowanych części w aucie. Na początku walki gra losuje nam pięć kart do użycia w naszej turze, do tego mamy trzy karty kierowcy, które odnawiają się co turę. Walkę wygramy, jeśli pokonamy wszystkich przeciwników, co oznacza że ich punkty życia musza spaść do zera. Cała walka zależna jest od tego, jaką taktykę rozwoju przyjmiemy. Możemy skupiać się na broniach, a tym samym mieć dużo kart związanych ze strzelaniem z tejże, ale możemy tez rozwijać się w innych kierunkach i przykładowo roztrzaskiwać naszych przeciwników o bandy, powodować że będą często wpadać w poślizgi itd. Poza zdrowiem pojazdu, mamy też punkty przyczepności, które wydajemy aby zagrywać karty. Jeśli stracimy wszystkie punkty na skutek używania kart lub wskutek działań przeciwnika, to wpadamy w poślizg i w tym miejscu wchodzą karty poślizgu. Ciekawostką jest, że nawet karty poślizgu możemy wykorzystać na naszą korzyść. Wszystko zależne jest od wybranej przez nas taktyki oraz danego starcia. Rozgrywka może brzmi skomplikowanie, ale w istocie łapie się ją w trymiga, a gra jest z gatunku "easy to learn, hard to master ".

Na stadionie było strasznie głośno, ale nawet ten hałas nie był w stanie zagłuszyć wewnętrznej radości Zeda ze zwycięstwa. Właśnie stał na dachu swojego Bucka i triumfalnie wznosił puchar najwyżej jak tylko mógł." Zobacz mamo, ja też jestem legendą" pomyślał, a tłum wykrzykiwał jego imię bez końca.
- ZED...ZED...ZED....Zed obudź się do cholery jasnej, bo spóźnisz się na start!
Dani wylała wiadro wody wprost na jego twarz. Zachłysnął się i prychając próbował otrząsnąć się z majaków.
- Ile to można cię budzić. Mówiłam wczoraj, abyś tyle nie chlał. Weź się ogarnij i ruszaj na start, bo zaczną bez ciebie.
Chciał coś powiedzieć, ale wiedział, że ona ma rację. Ostatni raz przetarł twarz rękawem. Pora ruszać spełnić swoje marzenie, już niedługo jego sen ziści się naprawdę. Wsiadając do swojego Bucka naprawdę w to wierzył, naprawdę chciał pokazać tym wszystkim niedowiarkom, że ma geny po swojej matce.
- Wrócę po ciebie Dani.
- Jedź już, bo cię kopnę.

Droga...Droga nigdy się nie zmienia...

Death Roads Tournament, to ciekawa produkcja, w którą grało mi się bardzo przyjemnie i z miłą chęcią zostawię tę grę na dysku na dłużej. Gra pozwala na krótkie sesje rozgrywki, a w razie nie ukończenia rajdu, można zwyczajnie wyjść z gry i wrócić w dowolnym momencie. Jeśli połączenie karcianki z grą taktyczną w lekko komiksowej stylistyce brzmi dla was ciekawie, to zapewniam, że tak własnie jest i polecam ograć samemu.

PLUSY:
+ Ciekawy miks gry taktycznej z karcianką
+ Ładna, komiksowa grafika
+ Muzyka

MINUSY:
- Losowość ma swoje wady, w tym taką, że czasami braknie szczęścia
- Po jakimś czasie, powtarzalność

Moja ocena: 8/10


Obrazki z gry:

Dodane: 14.11.2023, zmiany: 21.11.2023


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?