
Bywają dodatnie albo ujemne, co ja Wam będę o tym mówił...? Czasem dobrze mieć rodzinę, a czasami niektórzy mieliby się lepiej bez - czy to w części (niemal każdy posiada tę część rodziny, za którą wstyd) czy całości. W niemal całości (a może nawet i mal) warto natomiast zapoznać się z Children of Morta. Bardzo dobra niezależna produkcja od naszego polskiego wydawnictwa, gdzie grywalne postacie posiadają jakieś osobiste życie i są częścią klanu walczącego od wieków z Zepsuciem. I jest też szkielet ukryty w szafie, metaforycznie rzecz ujmując. Tym sposobem udało mi się już w niecałe dwa tygodnie dostarczyć Wam kolejną recenzję, acz przyznam, że grałem w tytuł przez większość czasu poświęcanego na gry właśnie, więc poszło gładko - nawet udało się namówić kogoś do pomocy przy osiągnięciach związanych z trybem wieloosobowym (zdaje się, że wcześniej gra go nie posiadała albo był równie mało oczywisty w użyciu - ja skorzystałem z Remote Play na Steam - tylko druga osoba musi posiadać kontroler, lecz nie musi posiadać tytułu w zamian). Do następnej recenzji więc, przyjemnej lektury!