Monkey Hero (Playstation)

Monkey Hero

Wydania
1999()
Ogólnie
Zedlowata zręcznościówka, która z rpg ma tyle wspólnego, co przygody Linka -czyli w sumie niewiele, z tendencją do nic :). Ale niech zna moją litość - do tabelek się załapuje.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Sogetsu
Autor: Sogetsu
26.04.2010

Monkey Hero możemy zaliczyć do gier z gatunku action RPG wzorowanych na serii The Legend of Zelda. Zresztą, tytuł ten jest często porównywany do trzeciej części Zeldy - A Link to the Past, ze względu na wspólne mechanizmy, takie jak rozwój bohatera albo sposób przemieszczania się po świecie. Zwykle gry tego typu produkowane są przez japońskie studia, jednak tym razem developerem jest zachodnie Blam! Autorzy ponoć mieli na uwadze japońskich graczy, ale nic mi nie wiadomo o tym, żeby Monkey Hero został wydany w KKW.

Mokey Hero opowiada prostą historię pewnej małpy imieniem Monkey (taa...), która (a właściwie "który") ma za zadanie odzyskać osiem kartek z Magicznej Księgi Bajek, skradzionych przez Króla Koszmarów. Zły Król chce dzięki nim zdobyć nieśmiertelność, nieograniczoną moc, itp. W dodatku cała kraina nawiedzana jest przez jego sługusów - Koszmary. Król Snów, przewidując sytuację, zsyła na Ziemię Monkey'a, który po latach treningu u Mistrza jest gotów wyruszyć ratować świat. Jak widzimy, fabuła prezentuje się dziecinnie i cała gra taka jest - łatwa i nieskomplikowana; w sam raz dla początkujących. Niby autorzy inspirowali się klasyczną, chińską powieścią "Podróż na zachód" autorstwa Wu Cheng, ale obie historie łączy tylko postać głównego bohatera.

Prawdą jest, że grafika 3D starzeje się szybciej od 2D. Na starszą od Monkey Hero Alundrę do dziś patrzę z przyjemnością. Natomiast po włączeniu tej gry moje oczy musiały się przyzwyczajać, zupełnie jak do ciemności. Dopiero po jakimś czasie pikseloza przestaje przeszkadzać. Może trochę przesadzam, ale wystarczy spojrzeć na screeny, żeby stwierdzić, że szału nie ma i zapewne nie było - w 1999 roku na PSX wychodziły o wiele ładniejsze gry. Jeśli chodzi o scenerie, pomijając kanciastość i prostotę otoczenia, niektóre miejscówki są zbyt ciemne i w dzień nie bardzo da się grać, żeby się na coś nie nadziać. Przeciwnicy to też bieda - slime'y w kilku kolorach (bardziej przypominają jakieś prostokąty i początkowo nawet nie wiedziałem, że to slime'y dopóki ktoś tego tak nie nazwał), duchy, ptaki, nietoperze, ludki z dzidami, złe grzyboludy i Koszmary w kilku odmianach (które przeważnie przypominają małpy). Przydałaby się tu nieco większa różnorodność.

Oprawa dźwiękowa to też nic wybitnego. Muzyka nie jest zła, ale w pamięć nie zapada. Swoją rolę jednak spełnia i dobrze spisuje się jako tło akcji. Odgłosy są w porządku. Wybuchy brzmią jak wybuchy, uderzenia jak uderzenia, a jęki przeciwników nie wkurzają ani nie śmieszą (polecam sprawdzić Golden Axe II jeśli chodzi o to ostatnie). Dźwięki, które słyszymy przy zdobywaniu bonusów lub odkrywaniu sekretów są przyjemne, czyli tu wszystko na swoim miejscu.

Przygodę zaczynamy zupełnie bezbronni. Z początku pokonujemy wrogów rzucanymi weń skrzynkami. Dopiero po chwili znajdujemy kij, który pozostaje główną bronią do końca gry. Nasz kijaszek można kilkakrotnie zamienić na mocniejszą wersję, co zresztą jest konieczne. Oprócz walki, pałka służy także do latania na niewielkie odległości - Monkey kręci młynka nad głową i unosi się w powietrzu. Im silniejsza wersja tym dalej można dolecieć, a w dalszych częściach gry niektóre przepaści można pokonać tylko w ten sposób. Oprócz tego, mamy też do dyspozycji różnego rodzaju bronie dodatkowe: włócznie (również te wybuchające), dynamit, młot oraz linkę z hakiem. Również te narzędzia służą nie tylko do walki. Dynamitem można wysadzać niektóre ściany, młot służy do usuwania róznych przeszkód terenowych, a za pomocą linki z hakiem można się dostać w niektóre miejsca niedostępne w inny sposób. Ekwipunek wzbogacamy również o takie przydatne rzeczy jak tykwa do łapania świetlików albo świeca. Przeważnie nowo zdobyty przedmiot jest w jakiś sposób wykorzystany w walce z bossem.

Walka to dość prosty element gry. Trudno w tej grze zginąć, a jeśli to się zdarzy, zawsze zaczynamy od ostatniego checkpointu bez straty przedmiotów czy kasy. Na zwykłych przeciwników wystarczy parę ciosów kijem. Za to bossowie wymagają indywidualnego podejścia. Przykładowo, aby pokonać jednego z pierwszych szefów, należy zwabić go aby wylądował na gejzerze, a następnie młotem wywołać tryśnięcie wody (czy też pary). Zaś finałowe starcie wymaga użycia niemal całego ekwipunku. Mimo wszystko, potyczki z bossami są również łatwe - ani razu nie zginąłem podczas walki z którymkolwiek z nich.

Z racji swej zeldowatości, w MH postać nie zdobywa poziomów doświadczenia. Energię bohatera zwiększa się zbierając wielkie brzoskwinie, a siła ataku zależy od posiadanej wersji pałki (najlepsza jest ukryta, żeby ją zdobyć należy zebrać 20 Kryształów Snu, porozrzucanych po całej krainie). Przed zgonem można się zabezpieczyć zbierając grzybki (maksymalnie trzy), dzięki którym Monkey jest ożywiany z pełną energią. Czasem z przeciwników wypadają monety, za które kupuje się dodatkowe uzbrojenie albo ciasto brzoskwiniowe pełniące funkcję potionów w tej grze. Przedmioty i pieniądze często znajduje się w skrzynkach. Wiele z nich jest sprytnie ukrytych, zarówno na mapie świata, jak i w dungeonach - żeby się pojawiły trzeba rozwiązać prostą zagadkę, np. popchnąć odpowiedni posąg, zapalić wszystkie lampy w pomieszczeniu albo powbijać kołki w odpowiedniej kolejności.

Ogólnie rzecz biorąc, Monkey Hero to gra, w którą jeśli nie zagrasz to nic nie stracisz. Jeśli masz ochotę na action RPG w stylu Zeldy, jest wiele lepszych tytułów. Ale jeśli jesteś fanem tego typu gier, spróbuj - czas gry to ok. 12 godzin. Monkey Hero poleciłbym też młodszym graczom ze względu na łatwość rozgrywki i prostą fabułę.

Moja ocena: 3/5


Obrazki z gry:

Dodane: 27.04.2010, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?